Dziki to problem, który z czasem będzie narastał - uważają krakowscy radni. W środę przyjęli rezolucję, w której zwrócono się do wojewódzkiego lekarza weterynarii o powrót do sprawdzonej metody odławiania dzików i relokacji zwierząt na tereny niezurbanizowane. Dyskusja nad problemem była jednak zażarta.

Działający w magistracie zespół zadaniowy ds. rozwiązania problemu dzików szacuje, że w Krakowie, którego powierzchnia liczy 33 tys. hektarów żyje od 1 tys. do 1,5 tys. tych zwierząt.

W związku z coraz liczniejszymi zgłoszeniami mieszkańców o dzikach, urząd miasta zainstalował w trzech lokalizacjach specjalne odłownie, do których dziki były nęcone i chwytane, a następnie wywożone na tereny niezamieszkane. Jak podawał magistrat, jedna pułapka w niecały rok odławiała ponad 200 dzików.

Autorzy przyjętej rezolucji przypomnieli, że metoda ta została zaniechana przez miasto z powodu otrzymania stanowiska Inspekcji Weterynaryjnej, które dotyczyło interpretacji rozporządzenia ministra rolnictwa, wydanego jeszcze pod koniec sierpnia 2021 roku, a związanego z walką z afrykańskim pomorem świń.

Głównym argumentem za powrotem do dawnych metod jest brak wystąpienia ASP na obszarze miasta oraz specyficzny, niemal zamknięty układ drogowy, który skutecznie ogranicza relokację dzikich zwierząt spoza miasta do Krakowa.

W przeprowadzonej dyskusji radni byli zgodni, że problem występowania dzików w mieście jest poważny i z czasem będzie narastał. Różnili się w propozycjach jego rozwiązania.

Michał Starobrat z klubu radnych Nowoczesny Kraków, który był projektodawcą rezolucji przekonywał, że stosowane odłownie pozwalają złapać zwierzęta w sposób humanitarny i bezpieczny. Metoda ta - wskazywał - jest rekomendowana przez działający w magistracie zespół zadaniowy ds. rozwiązania problemu dzików.

Radny Józef Jałocha (PiS) oponował, że przed podjęciem decyzji o wywożeniu dzików na peryferyjne tereny niezurbanizowane należałoby najpierw zapytać o zdanie okolicznych mieszkańców. "Jestem ciekaw co powiedzą sąsiedzi, jak puścimy tam dziki. Uważam, że ta rezolucja nie ma sensu, bo godzi w osoby zamieszkujące na peryferiach" - wskazywał.

Jacek Bednarz z klubu radnych Przyjazdy Kraków zwrócił uwagę, że dziki stanowią problem dla wielu polskich miast i żadne z nich do tej pory nie znalazło skutecznego rozwiązania. Według niego odłownie też go nie rozwiążą, bo wywiezione zwierzęta i tak wrócą tam, gdzie miały dogodne warunki bytowania. 

Podobnego zdania była radna Anna Prokop-Staszecka z tego samego klubu: "Problem jest bardzo poważny, ale 'podrzucanie świni' komuś innemu, czyli relokacja jest po prostu nieuczciwe" - mówiła.

Ostatecznie jednak rezolucję przyjęto - 23 głosami za, przy czterech przeciwnych i czterech wstrzymujących się.