Douglas Emhoff, mąż wiceprezydent USA Kamali Harris, zwiedził w sobotę Fabrykę Emalia Oskara Schindlera w Krakowie i wpisał się do księgi pamiątkowej. Jak powiedział dziennikarzom, jest to emocjonująca dla niego wizyta i nie zapomni jej.

W Fabryce Schindlera działa muzeum, a w czasach II wojny światowej było to miejsce, w którym niemiecki przemysłowiec zatrudniał ratowanych przez siebie Żydów. Dzięki Schindlerowi ocalało ponad 1 tys. osób. Wojenna historia fabryki i jej ówczesnego właściciela jest znana za sprawą filmu Stevena Spielberga "Lista Schindlera".

Emhoff jest wysłannikiem administracji prezydenta Joe Bidena i wiceprezydent Kamali Harris w zakresie zwalczania antysemityzmu na świecie i wspierania pamięci o Holokauście.

"Trudno zrozumieć, co się tam stało"

Po zwiedzeniu Fabryki Schindlera wpisał się do księgi pamiątkowej. Jak powiedział dziennikarzom, to emocjonująca dla niego wizyta, nie zapomni jej. Wspominał piątkowy udział w obchodach wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. Trudno zrozumieć, co się tam stało - to zło, masowy mord - mówił drugi dżentelmen. 

Jak zaznaczył, nigdy nie zapomni swojej wizyty w Oświęcimiu i to doświadczenie pomoże mu kontynuować pracę w administracji prezydenta i wiceprezydenta USA, prace na rzecz walki z antysemityzmem i hejtem.

Emhoff o zamachu w Jerozolimie

Sobotni zamach w Jerozolimie, w któym zginęło siedem osób, to straszny akt terroryzmu, morderstwo z zimną krwią, jesteśmy solidarni z Izraelczykami - powiedział Emhoff.

Ci ludzie tylko modlili się w synagodze, żyli swoim życiem i zostali zamordowani z zimną krwią, to nieakceptowalne - zaznaczył. Musimy to zatrzymać, dlatego wykonuję swoją pracę i będę ją kontynuować - podkreślił w rozmowie z dziennikarzami w Fabryce Emalii Oskara Schindlera w Krakowie.

W Fabryce Schindlera drugiego dżentelmena przywitali dyrektor Muzeum Krakowa, którego oddziałem jest Fabryka Schindlera oraz wiceprezydent Krakowa Bogusław Kośmider. W zwiedzaniu towarzyszył mu m.in. ambasador USA w Polsce Marek Brzezinski.

W programie sobotniej wizyty są jeszcze inne placówki w Krakowie. W niedzielę Emhoff pojedzie do Gorlic, skąd pochodzą jego przodkowie. Potem uda się do Berlina.

Placówka muzealna

Fabryka Emalia Oskara Schindlera jako placówka muzealna, oddział Muzeum Krakowa, działa od 2010 r. Instytucja organizuje wystawy, spotkania, zajęcia edukacyjne. Ekspozycja stała "Kraków - czas okupacji 1939-1945" jest niezmienna od dnia otwarcia. Jej motto, jak i całego oddziału, to "Fabryka pamięci". W 2010 r. dyrektor Muzeum Krakowa Michał Niezabitowski, zapraszając do obejrzenia wystawy, podkreślił, że ten nowy oddział muzeum "jest potrzebny miastu, Polsce i światu". Świat składa się z historii i my chcieliśmy do tego dodać naszą historię - powiedział.

Fabrykę Schindlera przed pandemią rocznie odwiedzało blisko 400 tys. osób. 70 proc. gości to byli turyści zagraniczni, głównie z największych krajów Unii Europejskiej. W ostatnim roku miejsce zwiedziło ok. 280 tys. osób. Po pandemii muzeum zwiedza więcej Polaków, a goście z zagranicy stanowią 53 proc. Po brexicie zmniejszyła się też liczba turystów z Wielkiej Brytanii.

W marcu placówka, wraz z Apteką pod Orłem (dziś muzeum, w czasie II wojny światowej jedyna apteka w getcie żydowskim) planuje zorganizować obchody 80. rocznicy likwidacji getta w Krakowie.

Fabryka Schindlera

Fabrykę naczyń emaliowanych "Rekord" na krakowskim Zabłociu założyli w 1937 r. żydowscy przedsiębiorcy Michał Gutman z Będzina, Izraela Kohn z krakowskiego Kazimierza i Wolf Luzer Glajtmana z Olkusza. W związku z pogarszającą się sytuacją finansową w czerwcu 1939 r. firma zgłosiła wniosek o upadłość.

6 września 1939 r. Niemcy wkroczyli do Krakowa. Prawdopodobnie w tych dniach przybył tu również Oskar Schindler, członek NSDAP i agent niemieckiego wywiadu wojskowego - Abwehry. Wydzierżawił i przejął fabrykę, zmienił jej nazwę na Niemiecka Fabryka Wyrobów Emaliowanych - Deutsche Emailwarenfabrik (DEF).

Schindler rozbudował zakład według planów przygotowanych jeszcze przez byłych udziałowców "Rekordu".

W zakładzie produkowano naczynia emaliowane, ale i - aby firma mogła się utrzymać - menażki, łuski i zapalniki dla niemieckiej armii.

Początkowo w fabryce w większości pracowali Polacy, z czasem wzrosła liczba Żydów - były to osoby, które Schindler uratował przed eksterminacją. Liczba pracowników żydowskich wzrosła z ponad 100 w 1940 r. do około 1,1 tys. w 1944 r. (suma pracowników z trzech okolicznych zakładów, skoszarowanych w podobozie przy DEF).

Kiedy istniało getto, pracowników żydowskich doprowadzano do fabryki pod eskortą straży przemysłowej. Po likwidacji getta w 1943 r. ocalałych Żydów przeniesiono do obozu pracy Plaszow. Schindler wystarał się wówczas o pozwolenie na utworzenie podobozu obozu Plaszow na zakupionej przez siebie parceli, przylegającej do DEF. Skoszarowano tam pracowników Emalii i trzech sąsiednich firm produkujących na potrzeby armii niemieckiej. Warunki tu były lepsze niż w obozie Plaszow. Fabrykę oraz podobóz regularnie kontrolowali Niemcy.

W związku ze zbliżającym się frontem wschodnim Niemcy likwidowali obozy. Schindler wstrzymał produkcję na Zabłociu i ewakuował fabrykę, wraz z jej pracownikami, do Brunnlitz w Czechach. Ok. 1,2 tys. osób pracowało tam do 8 maja 1945 r.