Historia żeglarza, który u schyłku kariery próbuje odnaleźć się na lądzie i nawiązać relacje z rodziną, to fabuła najnowszego spektaklu teatru Scena Supernova w Krakowie. Przedstawienie powstało na podstawie tekstu Szymona Jachimka "Znaczył kapitan". Premiera na scenie przy ulicy Zyblikiewicza 16 marca.
"Znaczył kapitan" w reżyserii Jakuba Kowalika, na podstawie tekstu Szymona Jachimka, już wkrótce pojawi się na deska teatru Scena Supernova. Jesteśmy na 70 urodzinach głównego bohatera. Podczas nich jak w soczewce widzimy jego przeszłość i teraźniejszość.
Figura ojca-kapitana czyli Onego jawi się jako postać znana nam z pokolenia naszych ojców i dziadków, gdzie wartość mężczyzny wyznacza sukces zawodowy. Gdy cichnie sztorm i trzeba sobie radzić z życiem na lądzie, na emeryturze. Kapitan traci poczucie sprawczości i kontroli, a zatem i sens życia.
Pamiętam mojego dziadka i pamiętam jego postać, jak był bardzo aktywny zawodowo i był partyzantem w czasie wojny i wiele działał. I pamiętam, jak był na emeryturze, mimo że próbował kleić jakieś modele, jakoś się zająć, to pamiętam jego złość na to, że już nie radzi sobie tak dobrze. Ciężko oddać stery - mówi Jakub Kowalik, reżyser i dyrektor Sceny Supernovej.
Sztuka gęsta jest od silnych i zagmatwanych relacji rodzinnych, które jak splątane liny będące elementem scenografii łączą poszczególne postaci wielopokoleniowej rodziny. Żona i dzieci Onego przez lata radzili sobie na co dzień bez męża i ojca, dlatego trudno teraz nadrobić stracony czas i odbudować nadwątlone więzi, a utrudniają to zadawnione urazy i rozczarowania.
Ta żona jest zaniedbana na każdym polu, ja tak tę postać prowadzę. Ona z tego bólu, tej rozpaczy nie kontroluje swoich reakcji i swoich emocji. To wszystko tam jest bardzo smutne, bardzo mocno patriarchalne - mówi Ewa Skolias, która w sztuce gra Żonę-Nieżonę.
Pozbawione chronologii morskie reminiscencje, pełne przygód, niebezpieczeństw i sztormów, przywołują czasy dawnej aktywności i przywództwa Kapitana, kontrastuje to z dzisiejszym marazmem i wycofaniem.
Można by sobie zadać pytanie, czy rodzina, czy statek jest głównym tematem, ale tak naprawdę jedno wiąże się z drugim. Nie bez powodu autor używa postaci grających członków rodziny, również jako załogi statku. W jednej scenie jest Syn, drugi jest Niesyn, jedna jest Żona, Nieżona, Córka, Niecórka. Tak sobie myślę, że te wszystkie przygody, które się dzieją na morzu, są jakimś rodzajem dopełnienia psychologii postaci, które grają w domu - dodaje reżyser.
W sztuce padają słowa, że Kapitan zawsze był nieobecny i teraz choć jest obecny, to nadal go nie ma.
Ta sztuka jest o obecności i nieobecności. Bo skoro w jednym miejscu jesteśmy, w drugim, nas brakuje. Czasami jest tak, że obowiązki zawodowe, obowiązki rodzinne, zobowiązania sprawiają, że choć bardzo pragniemy być ze sobą, to nie jesteśmy. Kiedy się już pojawiamy, to nie umiemy się odnaleźć - mówi Piotr Piecha, który gra rolę Kapitana.
Premiera spektaklu na scenie przy ulicy Zyblikiewicza 16 marca.