"Takie zachowanie to skracanie sobie drogi do śmierci" - tak o niebezpiecznym zachowaniu kierowcy autobusu wiozącego niepełnosprawne dzieci napisały PKP Polskie Linie Kolejowe. Spółka opublikowała w mediach społecznościowych nagranie z monitoringu. Sprawę skomentowała organizująca przejazd autokaru Fundacja im. Brata Alberta, a także firma, do której należy pojazd.
Do niebezpiecznego incydentu doszło 24 maja na przejeździe kolejowo-drogowym w Pisarach (pow. krakowski, woj. małopolskie).
W czwartek PKP Polskie Linie Kolejowe opublikowały w swoim kanale na YouTube nagranie z monitoringu.
Pomimo migających świateł na sygnalizatorze i zamykających się rogatek, kierujący autobusem wjechał na przejazd i uszkodził drąg rogatki. Takie zachowanie, to skracanie sobie drogi do śmierci - czytamy w opisie nagrania.
Jak podały PKP PLK, uszkodzenie rogatki sygnalizowane jest u dyżurnego ruchu. Niezwłocznie powiadomiono Straż Ochrony Kolei. Kierowcy grozi wysoki mandat, a nawet sprawa o ukaranie w sądzie - dodaje spółka.
Autobusem podróżowały niepełnosprawne dzieci ze Świetlicy Terapeutycznej w Radwanowicach prowadzonej przez Fundację im. Brata Alberta. Wracały one do domu z wyjazdu do Węgierskiej Górki organizowanego przez Fundację św. Brata Alberta z Radwanowic. Prezesem organizacji jest ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, działacz społeczny, pisarz, poeta i publicysta, a także członek opozycji antykomunistycznej w czasach PRL.
W sprawie groźnego incydentu na przejeździe w Pisarach Fundacja wydała oświadczenie.
W zdarzeniu brał udział autobus, który wynajęliśmy od zewnętrznej firmy. Kierowca autobusu wjechał na czerwonym świetle na strzeżony przejazd kolejowy w miejscowości Pisary uszkadzając rogatkę. Pierwszym i najważniejszym naszym priorytetem jest bezpieczeństwo naszych uczestników. Na szczęście, nikt nie doznał obrażeń w wyniku tego incydentu. Wszystkie osoby, które podróżowały autobusem są bezpieczne i zdrowe. Pozostajemy w kontakcie z rodzicami uczestników - zapewnia organizacja.
Fundacja im. Brata Alberta poinformowała, że złożyła również zawiadomienie na policję oraz do firmy, od której wynajęty został autobus autobus.
Jest nam bardzo przykro z powodu tego incydentu i zapewniamy, że robimy wszystko, co w naszej mocy, aby wyjaśnić zaistniałą - czytamy w oświadczeniu.
Z RMF FM skontaktowała się właścicielka firmy, do której należy autokar widoczny na nagraniu PKP PLK.
O zdarzeniu dowiedzieliśmy się od Fundacji. Kierowca, który prowadził autokar pracował u nas od kwietnia. Został zwolniony dyscyplinarnie - powiedziała RMF FM właścicielka firmy.
Jak dodała, sami zgłosili na policji dane kierowcy. Nikt z policji jeszcze się z nami nie kontaktował - powiedziała.