Ok. 300 osób przeszło ulicami Białegostoku w IV Marszu Równości. Wśród haseł widocznych na transparentach były m.in. "Kocham, wspieram, akceptuję", "Mąż mojego syna to moja rodzina" czy "Z drogi śledzie - równość jedzie".

Uczestnicy marszu przeszli sprzed Teatru Dramatycznego w Białymstoku ulicami Mickiewicza, Podleśną i Świętojańską, by na koniec wrócić pod teatr.

Bardzo ważne dla nas jest pokazanie, że jesteśmy częścią społeczności i że tworzymy tę społeczność lokalną, naszą białostocką - powiedziała dziennikarzom organizatorka marszu - Lex. Dodała, że marsz jest także okazją do tego, by z osobami LGBT+ przemaszerowali ci, którzy się z nimi solidaryzują.

Ciągle jesteśmy jako Polska krytykowani za niewystarczającą ochronę czy prawa osób LGBT +, ale myślę też o innych grupach. Z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że jest jeszcze sporo do zrobienia - mówił pełnomocnik wojewody podlaskiego ds. równego traktowania dr Konrad Szamryk.

Bezpieczeństwa podczas marszu pilnowało ok. 500 policjantów. W ocenie funkcjonariuszy było bezpiecznie. 

W kilku miejscach na trasie marszu kontrmanifestacje zorganizowały środowiska przeciwne LGBT+.