"Kiedy przybiegłam na pierwsze strzelanie w pozycji leżącej i spudłowałam pięć razy, wiedziałam, że ktoś przestawił mi karabin. Byłam tego pewna. Nie pierwszy raz strzelam, a zresztą idzie mi to całkiem dobrze i wiem, gdzie robię błędy" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Krystyna Pałka. Zdaniem biathlonistki ktoś celowo przestawił jej sprzęt przed strzelaniem w biegu sztafetowym w Soczi. Po błędach Pałki Polki już po pierwszej zmianie straciły szansę na medal. "Nie mogę tej sprawy zostawić. To są igrzyska, każdy przed wyjazdem ślubuje i dla mnie to jest niewyobrażalne" - dodaje.

Maciej Jermakow: Jak wyglądają ostatnie przygotowania do startu? Gdzie jest wtedy karabin, co się z nim dzieje?

Krystyna Pałka: Karabin po przestrzelaniu jest pakowany do zwykłego pokrowca i odstawiamy go na stojak w ogródku startowym. Każda ekipa ma tam swoje miejsce. Idziemy wtedy na rozgrzewkę. To jest mniej więcej na kwadrans przed startem. Jeżeli ktoś startuje jako pierwszy lub ma pierwsze numery, to nie pakuje broni do pokrowca tylko po prostu odstawia ją na stojak i idzie na rozgrzewkę. Później trzeba jeszcze poczekać na narty, oznakować je.

I zawsze jest jedna osoba, która dba o te kilka karabinów, po prostu ich pilnuje?

Tak, ja jako że startowałam na pierwszej zmianie, swojego karabinu już nie pakowałam do pokrowca. Nie chciałam właśnie, by cokolwiek dotknęło przyrządów i by broń Boże nic się nie przestawiło.

I to właśnie wtedy ktoś musiał majstrować przy broni?

Nie mówię, że w tym momencie, chcę to sprawdzić. Ale wtedy była możliwość, by coś przestawić. To, co u mnie było przekręcone, to najłatwiejsza rzecz do zrobienia - wystarczy prawą ręką, mechanicznie zrobić jeden cały obrót albo dwa mniejsze. U mnie było przestawione o 10 skoków.

W którym momencie pomyślała pani, że ktoś mógł to zrobić to celowo?

Kiedy przybiegłam na pierwsze strzelanie w pozycji leżącej i spudłowałam pięć razy, wiedziałam, że ktoś przestawił mi karabin. Byłam tego pewna. Nie pierwszy raz strzelam, a zresztą idzie mi to całkiem dobrze i wiem, gdzie robię błędy. To jest niemożliwe. Gdyby to był błąd postawy jak mówiła Magdalena Grzywa, to zdarzałoby się to też na treningach. Chcę tę sprawę wyjaśnić tylko i wyłącznie dla siebie.

Jak możecie zebrać dowody? Monitoring?

Mamy pewno podejrzenia, ale nie chcę o nich mówić. Jest możliwość zdobycia nagrań z kamer, zrobię wszystko, by udało się odtworzyć ten czas sprzed startu. Monitoring dużo da. Rozmawiałam na ten temat z trenerem, on ma kontaktować się ze związkiem, by wysłać prośbę do organizatorów, żeby przekazali nam nagrania. Powtórzę jeszcze raz - robię to tylko dla siebie. Muszę to wyjaśnić. Ja jestem pewna, że taka sytuacja nie mogła mieć miejsca. Musiałby być wielki wiatr, by strzały były tak rozrzucone. 10 skoków - to jest nierealne. Gdybym spudłowała te strzały w normalny sposób, to one byłyby niecelne, a one były w tym samym miejscu. Jak byśmy dali 10 skoków w górę - wszystkie strzały wchodzą. Tam nie było warunków atmosferycznych na taką różnicę.

Jak będą dowody - poda pani publicznie nazwisko tej osoby?

Tak, bo nie mogę tej sprawy zostawić. To są igrzyska, każdy przed wyjazdem ślubuje i dla mnie to jest niewyobrażalne.

(MRod)