"Kamil Stoch to urodzony zwycięzca. Ma wszystko, co powinien mieć dobry skoczek narciarski i gdybym miał obstawiać, powiedziałbym, że wygra w tym sezonie Puchar Świata" - powiedział były trener polskiej kadry Fin Hannu Lepistoe. W niedzielę Stoch zwyciężył w zawodach w Lillehammer. Drugie miejsce zajął Maciej Kot.
Dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi Kamil Stoch po raz pierwszy od niemal dwóch lat wygrał indywidualny konkurs PŚ, natomiast Kot pierwszy raz w karierze wywalczył pucharowe podium.
Polacy w tym sezonie są i będą bardzo mocni. To było widać od pierwszych zawodów. Kamil od lat jest uznawany za jeden z największych talentów w skokach narciarskich, więc jego powrót do formy był właściwie tylko kwestią czasu. On ma w sobie wszystko, co jest potrzebne do odnoszenia sukcesów. Nie tylko znakomite warunki fizyczne, ale przede wszystkim silną, a jednocześnie spokojną psychikę - dodał fiński szkoleniowiec, który doprowadził do dwóch medali olimpijskich Adama Małysza.
To także pod jego skrzydłami w Pucharze Świata dziesięć lat temu zadebiutował Kot. Wówczas 15-letni skoczek wystąpił w konkursie drużynowym.
To już dziesięć lat? Pamiętam, jakby to było wczoraj. Ten chłopak miał w sobie potencjał, ale jednocześnie jego talent trzeba było szlifować. Nie można go porównać do Kamila. To dwóch całkowicie innych zawodników, o innych parametrach. Duży szacunek dla trenera Stefana Horngachera, że nie wrzucił ich do jednego worka i nie próbował na siłę zmieniać, nie ingerował za bardzo w technikę. Podszlifował to, co najważniejsze i teraz widać tego efekty - skomentował Lepistoe.
Fin przyznał, że dziesięć lat oczekiwania na pierwsze podium Puchara Świata, mogłoby każdego zniechęcić.
Czekałem na niego co roku, bo wiedziałem, że jest utalentowany. Prawda jest jednak także taka, że chyba Maciej nie podchodził do skoków bardzo profesjonalnie. Wiele rzeczy go zajmowało. Nie koncentrował się na pracy. Teraz widać w nim zmianę. We wszystkim. Ale też to, że współpraca z innym trenerem dużo mu dała - ocenił.
Zresztą zmianę Łukasza Kruczka na Horngachera uważa za trafienie w dziesiątkę.
Nie chodzi o to, że Łukasz jest złym trenerem. W każdej kadrze zmiana szkoleniowca po tylu latach jest konieczna. Z różnych względów. Nie wierzę nawet w to, że Stefan korzysta z jakichś innych metod treningowych. One pewnie są bardzo podobne, ale chodzi o współpracę z kim innym. Nowi ludzie to nowy punkt widzenia i o to w tym chodzi - podkreślił.
Lepistoe nie obawia się, że forma polskich skoczków przyszła zbyt wcześnie. Jest zdania, że w mistrzostwach świata, które na przełomie lutego i marca odbędą się w Lahti, biało-czerwoni będą odgrywać pierwsze skrzypce.
Czy będzie powtórka podium w Lillehammer? Będzie o to bardzo trudno, ale oczywiście jest to możliwe. Może w mistrzostwach świata tak nie będzie, ale wydaje mi się, że taki scenariusz jest jeszcze możliwy w innych zawodach Pucharu Świata. Takie podwójne zwycięstwo jest realne. Nie obawiałbym się jednak, że Polacy stracą formę, a początek sezonu nic nie znaczy. Tak wcale nie jest, bo skoki narciarskie to taka dyscyplina, w której jak wychodzi, to wychodzi - uważa.
70-letni szkoleniowiec zaznaczył, że bardzo ważna jest rywalizacja wewnątrz grupy, a wśród Polaków jest ona widoczna.
Macie teraz w drużynie dwóch pewniaków, ale o dwa kolejne miejsca jest walka. Z jednej strony jest rywalizacja na górze między Maćkiem a Kamilem. Obaj są ambitni i chcą być liderami. Z drugiej strony na zapleczu też się wiele dzieje, bo każdy chce być częścią zespołu. To sprawi, że Polacy mogą regularnie stawać na podium w zawodach drużynowych - powiedział.
Wśród największych obecnie rywali Stocha i Kota widzi słoweńskich braci Domena i Petera Prevców, a także Niemca Severina Freunda.
Domen już pokazał, jaki ma potencjał, ale to nie jest zawodnik, którego nie można pokonać. Jest bardzo młody, robi często delikatne błędy, które w walce o najwyższą stawkę mogą go dużo kosztować. Przebłyski formy widać u Petera, który na razie ma jeden dobry skok w konkursie, ale do mistrzostw świata się ustabilizuje. Po kontuzji z tygodnia na tydzień silniejszy będzie Freund i wydaje mi się, że w Lahti będzie walczyć o medale - ocenił.
Kolejne konkursy Pucharu Świata odbędą się 16-18 grudnia.
(mal)