"Zmieniliśmy sposób przygotowań z myślą o kolejnych Igrzyskach Olimpijskich" - mówi RMF FM Zbigniew Bródka. Nasz mistrz olimpijski w łyżwiarstwie szybkim jutro wylatuje do Ameryki Północnej, gdzie w połowie listopada zacznie się kolejny sezon. Dla Bródki najważniejsze będą przyszłoroczne mistrzostwa świata na dystansach, choć nie ukrywa też ekscytacji związanej ze startem w pierwszych zawodach Pucharu Świata.
Kacper Merk, RMF FM: Mistrz olimpijski gotowy do startu sezonu 2015/16?
Zbigniew Bródka: Jestem zadowolony z okresu przygotowawczego. Był on ciężki, ale musimy tak pracować, bo właściwie zaczęliśmy się już szykować na kolejne Igrzyska Olimpijskie. Można powiedzieć, że tego lata wykonaliśmy podstawę, by w 2018 roku w Korei Południowej jeździć bardzo szybko. Kolejne lata będą już mniej intensywne objętościowo. Powody do radości są tym większe, że mimo tak ciężkich przygotowań, nie odezwała się żadna ze starych kontuzji. Wszystko więc poszło zgodnie z założeniami i teraz wypada tylko czekać na efekty.
Jaki plan na ten sezon?
Najważniejsze będą mistrzostwa świata na dystansach, bo to z tej imprezy jesteśmy później rozliczani przez Ministerstwo Sportu. Sezon zaczynamy Pucharami Świata w Ameryce Północnej, a co do dalszych startów - będziemy decydować na bieżąco. Nie mogę się już doczekać tego wyjazdu za ocean, tym bardziej, że latem byliśmy tam na zgrupowaniu. Pierwszy raz w karierze już w sierpniu weszliśmy na lód.
Taka zmiana w przygotowaniach się opłaci?
Mam nadzieję, że tak. Oczywiście, trochę zaryzykowaliśmy, ale to był jedyny moment, w którym mogliśmy spróbować czegoś nowego. Od listopada do marca będziemy w rytmie startowym i tutaj nie ma najmniejszych szans, by intensywnie potrenować. Dlatego trzeba było dołożyć przygotowań w okresie letnim. Sporo innych krajów przygotowywało się w ten sposób, tym bardziej, że pierwsze poważne zawody będą właśnie w USA i Kanadzie.
Na tych treningach znów królowali Bródka, Niedźwiedzki i Szymański, czy może pojawił się jakiś młody talent?
Poziom młodych zawodników rośnie z miesiąca na miesiąc i chyba po raz pierwszy jest szansa, że wyklaruje się mocny czwarty zawodnik do drużyny, który będzie nas mógł czasem odciążyć. Dotąd nie mieliśmy takiego komfortu i gdy któryś z naszej trójki był chory, kontuzjowany albo po prostu w słabszej dyspozycji, działo się tak, jak na ostatnich mistrzostwach świata. Teraz młodzi zaczynają naciskać i to dobre także dla nas, bo nic tak nie napędza w czasie treningów, jak wewnętrzna rywalizacja.