Polscy hokeiści pokonali reprezentację Litwy 9:1 (2:0, 5:0, 2:1) w swoim drugim meczu rozgrywanego w Budapeszcie turnieju prekwalifikacyjnego do igrzysk w Pjongczang w 2018 roku. W niedzielę w ostatnim spotkaniu turnieju zmierzą się z Węgrami - zwycięzca tego pojedynku awansuje do ostatniej rundy olimpijskich kwalifikacji.
Rywalizację w Budapeszcie podopieczni trenera Jacka Płachty rozpoczęli od pewnej wygranej 6:2 z najniżej w tej stawce sklasyfikowanym zespołem Estonii.
Litwini również plasują się w światowym rankingu niżej od biało-czerwonych - zajmują w nim 26. miejsce, cztery oczka niżej od Polaków.
Swoją rankingową wyższość nad rywalami biało-czerwoni potwierdzili na lodzie. Na pierwszą bramkę kibice musieli jednak czekać 15 minut, kiedy wynik spotkania otworzył Grzegorz Pasiut. Nieco ponad dwie minuty później drugie trafienie dołożył Aron Chmielewski. Na dobre nasi hokeiści rozstrzelali się jednak w drugiej tercji, w której zapisali na swoim koncie aż pięć bramek. W tej odsłonie dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Krystian Dziubiński, a po jednym golu dołożyli Krzysztof Zapała, Maciej Urbanowicz i Tomasz Malasiński. 33 sekundy po rozpoczęciu trzeciej tercji swoje drugie w tym meczu trafienie zanotował Zapała, a 12 minut później na 9:0 podwyższył Mateusz Bepierszcz. Dopiero na pięć minut przed końcową syreną Litwini zdołali zdobyć honorowego gola, a jego autorem był Daniel Bogdziul.
Po spotkaniu bramkarz Przemysław Odrobny podkreślał, że biało-czerwoni nie spodziewali się aż tak wysokiej wygranej. Chcieliśmy od początku do końca realizować swoje założenia, grać swój hokej, trzymać to wszystko w ryzach, mieć sytuację pod kontrolą - i tak właściwie było. Jeden błąd gdzieś tam się nam przydarzył i straciliśmy bramkę, ale tworzyliśmy dobrze zgraną drużynę, monolit - i to zagwarantowało nam tak wysokie zwycięstwo - mówił.
Przyznał, że szkoda straconej bramki, ale - jak zastrzegł - "nie to było w tym momencie najważniejsze". Najważniejsze było wygranie i to wygranie większą liczbą bramek niż Węgrzy. Węgrzy wygrali wczoraj z Litwą 4:0, my dzisiaj 9:1 - stwierdził.
Krzysztof Zapała - autor dwóch bramek, wybrany MVP spotkania - podkreślał, że choć cieszy go własny udany występ, to "bardziej liczy się dobra gra i zwycięstwo drużyny". Zagraliśmy dzisiaj bardzo przyzwoity hokej, możemy być z siebie zadowoleni, a gole... to taka wisienka na torcie - uśmiechnął się.
Zaznaczył również, że wynik może wprowadzać w błąd, jeśli chodzi o postawę Litwinów w tym meczu. Wydaje mi się, że (...) wysoko postawili nam poprzeczkę. Wynik jest wysoki, ale grali naprawdę przyzwoicie - ocenił.
W niedzielę, w ostatnim meczu turnieju, podopieczni Jacka Płachty zmierzą się z Węgrami - najwyżej w tej stawce sklasyfikowanym zespołem, który w kwietniu ubiegłego roku wywalczył na MŚ Dywizji 1A w Krakowie awans do światowej elity. Zdecydował o tym zresztą zacięty pojedynek z Polakami, który Węgrzy wygrali 2:1.
Również tym razem stawka polsko-węgierskiej potyczki będzie wysoka - mecz zdecyduje bowiem o tym, który zespół awansuje do ostatniej rundy olimpijskich kwalifikacji.
Czy biało-czerwoni zrewanżują się gospodarzom za porażkę z Krakowa? Wszyscy na to czekamy - tak zawodnicy, jak i kibice. Zrobimy wszystko, żebyśmy mogli się cieszyć w niedzielę - zapewnił Zapała.
Analogiczne do budapeszteńskiego turnieje odbywają się w Cortinie, gdzie mierzą się drużyny Włoch, Wielkiej Brytanii, Holandii i Serbii, oraz w Sapporo - tam walczą Japonia, Ukraina, Chorwacja i Rumunia.
Jeśli nasi hokeiści wygrają swoją rywalizację, to w decydującej fazie kwalifikacji zmierzą się prawdopodobnie z Białorusią, Słowenią i Danią. Na igrzyska w Pjongczang pojadą zwycięzcy trzech takich turniejów.
Grupy turnieju olimpijskiego rozlosowano już wcześniej. W grupie A los skojarzył Koreę Południową, Kanadę, Czechy i Szwajcarię. W grupie B znalazły się zespoły Rosji, Stanów Zjednoczonych i Słowacji, a stawkę tę uzupełni najniżej notowany w rankingu IIHF zwycięzca jednego z trzech turniejów kwalifikacyjnych. Do grupy C trafiły ekipy Szwecji i Finlandii, a dołączą do nich dwaj pozostali kwalifikanci.