W swym pierwszym meczu na MŚ Dywizji IA hokejowa reprezentacja Polski uległa spadkowiczowi z elity - Włochom 1:2. Najważniejszego gola biało-czerwoni stracili grając w przewadze.
Zaczęliśmy słabo, bo już na początku drugiej minuty karę złapał Tomasz Malasiński i musieliśmy bronić się w czwórkę. Wytrwaliśmy, bo Rafał Radziszewski bronił wszystko, a Markus Gander nie trafił w krążek przed pustą bramką.
Później biało-czerwoni doszli do głosu. W 12. minucie po ładnej akcji Macieja Urbanowicza w dobrej sytuacji znalazł się Adam Bagiński, lecz uderzył za wysoko. Chwilę wcześniej ładnie uderzył Grzegorz Pasiut, jednak Andreas Bernard obronił parkanem.
W 15. minucie straciliśmy klasycznego gola z niczego. Brian Ihnacak, którego wujek Miroslav jest Słowakiem i prowadził kilka lat temu GKS Tychy, skorzystał z gapiostwa naszego obrońcy Bartłomieja Pociechy i wypalił z nadgarstka w samo okienko - Radziszewski był bez szans.
W drugiej tercji mieliśmy sporą przewagę (w strzałach 8-3), a po strzale Rafała Dutki Sebastian Kowalówka wjechał za bramkę i wyłożył "gumę" Pasiutowi, który zaskoczył Andreasa Bernarda strzałem przy słupku.
Później biliśmy głową w mur w okresach przewagi, mieliśmy olbrzymie kłopoty z założeniem zamka. Na dodatek, sami grając w przewadze, daliśmy sobie strzelić bramkę na 1:2. Kontrę wyprowadził Joachim Ramoser, jego strzał obronił Radziszewski, ale w pogoni do odbitego krążka Anton Bernard wyprzedził Dutkę i nieszczęście było gotowe.
W 44. minucie bliski bramki na 2:2 był Pasiut, ale jego uderzenie z bekhendu obronił Andreas Bernard. Poza tym groźniejsi byli Włosi. Radziszewski obronił jednak strzał Markusa Gandera i dobitkę Antona Bernarda.
Swojej szansy doczekaliśmy się dopiero w 49. minucie, ale Kamil Kalinowski nie trafił na bramkę.
Później karę złapał Mateusz Rompkowski i Włosi z łatwością nas zamykali, a "Radzik" musiał zwijać się jak w ukropie po "bombach" Ramosera i Insama. Pod presją nasz bramkarz nie wytrzymał i uderzył w twarz leżącego Markusa Gandera, który został na niego wepchnięty, za co dostał karę meczu. Między słupkami musiał się pojawić Przemysław Odrobny.
"Wiedźmin" miał udane wejście - obronił uderzenie z bliska i poprawkę Briana Ihnacaka. Niestety nie zagroziliśmy już bramce rywali, choć przez ostatnie sekundy atakowaliśmy w sześciu, po wycofaniu bramkarza.
W poniedziałek o godzinie 20 zagramy z Japonią.
Michał Białoński i Mirosław Ząbkiewicz
(edbie)