Niecałe trzy godziny trwała pierwsza rozprawa w procesie w sprawie zderzenia Fiata Seicento i kolumny BOR, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło. Proces rozpoczął się przed sądem rejonowym w Oświęcimiu. Do wypadku doszło w lutym ub.r. w Oświęcimiu. W wypadku poszkodowana została m.in. ówczesna premier Beata Szydło. Przed sądem stanie Sebastian K., który prowadził seicento. Prokuratura oskarżyła go o spowodowanie wypadku. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.

Na dzisiejszą rozprawę wezwane zostały tylko strony. Prokurator Piotr Babiński odczytał akt oskarżenia. Został on nieco zmodyfikowany, ponieważ nie było w nim mowy o braku użycia kierunkowskazów. Sebastian K. został oskarżony o nieumyślne spowodowanie wypadku. Mężczyzna odpowiadał tylko na pytania swojego obrońcy i podtrzymał swoje wcześniejsze zeznania składane podczas śledztwa. Nie przyznał się do stawianych mu zarzutów.

Sędzia Agnieszka Pawłowska odczytała oskarżonemu wcześniej złożone wyjaśnienia, w tym pierwsze, w których przyznał się do zarzutu nieumyślnego spowodowania wypadku. We wtorek tego nie podtrzymał.

Z pierwszych zeznań Sebastiana K. krótko po wypadku wynikało, że gdy kolumna BOR go mijała, widział on sygnalizację uprzywilejowania zarówno w pierwszym pojeździe uprzywilejowanym, jak i w drugim. Później tego nie potwierdzał. Z kolejnych zeznań wynikało, że w drugim aucie, z którym się zderzył, włączone były tylko reflektory.

Do końca roku ustalono sześć terminów rozpraw. Kolejna rozprawa odbędzie się 31 października w Sądzie Okręgowym w Krakowie. Sąd w Oświęcimiu nie posiada sali do wykonywania czynności w sytuacji, gdy mamy do czynienia z niejawnością postępowania. Taką salą dysponuje Sąd Okręgowy w Krakowie. (...) To jest związane z procedurami ochronnymi, z koniecznością korzystania z materiałów, które znajdują się w kancelarii tajnej i przenoszenia ich na przystosowaną do tego salę rozpraw - wyjaśnił prokurator Babiński.

Lista świadków obejmuje kilkadziesiąt osób. Przesłuchani zostaną wszyscy, którzy mieli jakiekolwiek znaczenie do dokonania ustaleń faktycznych co do przebiegu zdarzenia. Prokuratura złożyła wniosek o przeprowadzenie dowodów z udziałem wszystkich świadków, natomiast co do części zachodzi możliwość rezygnacji z wzywania ich na rozprawę. (...) Chodzi o ratowników medycznych, lekarzy, funkcjonariuszy straży pożarnej, którzy uczestniczyli w czynnościach na miejscu zdarzenia, ale już post factum. Ich zeznania nie wnoszą nic do ustaleń stanu faktycznego - powiedział prokurator Babiński.

Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło (jej pojazd znajdował się w środku kolumny - PAP) wyprzedzała Fiata Seicento. Jego kierowca 21-letni Sebastian K. przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które wjechało w drzewo. Poszkodowana została Beata Szydło oraz funkcjonariusze BOR.

Prokuratura zarzuciła Sebastianowi K. nieumyślne spowodowanie wypadku. Śledczy powoływali się na ustalenia biegłych, którzy stwierdzili, że - niezależnie od używania bądź nie sygnałów dźwiękowych przez pojazdy z kolumny uprzywilejowanej - wyłącznym i bezpośrednim sprawcą zdarzenia był kierowca seicento. Według nich nie rozeznał on prawidłowo sytuacji na jezdni. 

W połowie marca tego roku krakowska prokuratura okręgowa, która badała sprawę, wystąpiła do sądu w Oświęcimiu z wnioskiem o warunkowe umorzenie postępowania. Śledczy chcieli wyznaczenia Sebastianowi K. okresu próby wynoszącego 1 rok. Mężczyzna miałby też zapłacić 1,5 tys. nawiązki. Na umorzenie nie zgodził się Sebastian K. wraz z obrońcą Władysławem Pociejem. 27 lipca sąd w Oświęcimiu zadecydował, że sprawa trafi na rozprawę główną.

(mpw)