Relacje korespondenta RMF FM
Aktualizacja: Sobota, 8 maja 2010 (14:27)
Platforma Deepwater Horizon zatonęła w Zatoce Meksykańskiej w wyniku silnej eksplozji, do której doszło 22 kwietnia. Przed eksplozją w zbiornikach platformy było 2,6 mln litrów ropy, która następnie zaczęła wyciekać do Oceanu. Specjalny wysłannik RMF FM Paweł Żuchowski na bieżąco relacjonuje zmieniającą się sytuację w miejscu największej katastrofy ekologicznej ostatnich lat.
Sztab kryzysowy na Zatoce Meksykańskiej nadal zastanawia się, co zrobić z wielkim wyciekiem oleju. Ostatnia próba zatamowania uszkodzonego szybu zatopionej platformy wiertniczej się nie powiodła. Co więcej, specjaliści doszli do wniosku, że użycie specjalnej kopuły, zbudowanej w ubiegłym tygodniu, może okazać się niemożliwe.
Próba zatamowania wycieku z zatopionej platformy wiertniczej przy pomocy kopuły zakończyła się niepowodzeniem. Pod wpływem wody, ropy oraz panującej temperatury wewnątrz konstrukcji wytworzyły się kryształki lodu. Nie oznacza to jednak, że zrezygnowano z tej nowatorskiej techniki.
Specjalna kapsuła, dzięki której być może uda się powstrzymać wyciek ropy na Zatoce Meksykańskiej została opuszczona na dno i ustawiona w miejscu, gdzie znajduje się uszkodzony zawór zniszczonej platformy. To zdaniem ekspertów bardzo duże osiągnięcie.
Trwa wielka mobilizacja, by uchronić wybrzeże przed zanieczyszczeniem. Na szczęście wiatr zmienił kierunek i plama nie jest już spychana tak szybko w stronę wybrzeża Stanów Zjednoczonych.
Luizjana, Missisipi, Alabama i Floryda - kilka tysięcy tamtejszych rybaków jest bez pracy. Ich zdaniem zakaz połowu wprowadzono zbyt wcześnie. Woda przy brzegu na razie jest czysta, a zagrożenia nie widać.
Według wielu ekspertów już kilka dni temu plama ropy miała dotrzeć do brzegu Stanów Zjednoczonych. Jednak może w odległości nawet 15 mil od brzegu wciąż jest czyste.
Statek Armia Ludowa należący do grupy Polskiej Żeglugi Morskiej z kilku godzinnym opóźnieniem wpłynie do portu w Nowym Orleanie. Jednostka otrzymała zalecenie, aby ominąć wielką plamę ropy na Zatoce Meksykańskiej.
Na wybrzeżu Louisiany rozpoczęto wydawanie bonów oraz żywności dla rodzin rybaków, którzy w wyniku gigantycznego wycieku ropy stracili pracę. Zakaz połowu pozbawił środków do życia kilka tysięcy osób.
Wielka komora ze stali i betonu, która być może powstrzyma wyciek w Zatoce Meksykańskiej budowana jest pod Nowym Orleanem. Paweł Żuchowski był na terenie firmy, gdzie powstaje konstrukcja. Ma ona być gotowa pod koniec tygodnia.
Rybacy są załamani. Z powodu plamy ropy ponoszą ogromne straty. Nasz specjalny wysłannik odwiedził jedną z większych hurtowni i przetwórni owoców morza w okolicy Nowego Orleanu.
Plama ropy z zatopionej platformy wiertniczej jest coraz bliżej wybrzeża Luizjany. Bliżej niż to prognozowano, bo niebezpieczną substancję zepchnęły w pobliże lądu nocne wichury.
Chętni do walki z plamą ropy zjeżdżają nad Zatokę Meksykańską. Przywożą własny sprzęt. Niemal każda osada rybacka na wybrzeżu przygotowuje się do walki z substancją.
Przedstawiciele The National Iranian Drilling Company - największego irańskiego przedsiębiorstwa naftowego twierdzą, że są w stanie powstrzymać katastrofę ekologiczną na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej.
Nie powiodły się kolejne próby zatamowania wycieku z zatopionej platformy wiertniczej w Zatoce Meksykańskiej. Nie udało się także uruchomić specjalnego zaworu, który miał zablokować strumień ropy.
Wyciek setek tysięcy litrów ropy może być tragiczny w skutkach dla fauny i flory Zatoki Meksykańskiej. Już teraz zamknięto łowiska, a z połowów utrzymują się tam tysiące ludzi.
Plama ropy wciąż się powiększa. Mimo akcji ratunkowej prowadzonej przez tysiące żołnierzy, wolontariuszy i rybaków oleista plama zbliża się do wybrzeży Stanów Zjednoczonych.
To może być bezprecedensowa katastrofa ekologiczna - stwierdził Barack Obama, który przyjechał do Louisiany by osobiście zapoznać się ze skutkami wycieku tysięcy litrów ropy do Zatoki Meksykańskiej. Amerykański prezydent miał ze śmigłowca oglądać plamę ropy, ale pogoda pokrzyżowała plany.
Nad Zatoką Meksykańską pada deszcz i wiele silny wiatr. To znacznie utrudnia ustawianie zapór olejowych, które mają zatrzymać plamę ropy, która zbliża się do brzegu. Zła pogoda nie tylko utrudnia pracę ratownikom, ale może także zwiększyć rozmiary katastrofy.
Ok. godziny 22 czasu polskiego Barack Obama przybył w zagrożony skażeniem rejon. Niestety, fatalna pogoda w Zatoce Meksykańskiej może sprawić, że prezydent Stanów Zjednoczonych niewiele będzie mógł tam zobaczyć.
Ludzie obawiając się katastrofalnych dla nich skutków, gromadzą się nad brzegiem kanałów prowadzących do Zatoki Meksykańskiej i modlą się, by czarna plama nie zanieczyściła łowisk.
Rybacy patrzą w kierunku Zatoki Meksykańskiej, zastanawiając się, kiedy znów będą mogli łowić. Do Hopedale nad Zatoką Meksykańską plama ropy jeszcze nie dotarła, ale ogłoszono już zakaz połowów. Kutry cumują w kanałach prowadzących do zatoki.
Kiedy Barack Obama zapowiedział, że dziś pojawi się w miejscu zagrożenia, ludzie zadawali sobie pytanie "po co?!". Mówili, że to nie czas ani miejsce na działania z zakresu marketingu politycznego.
Plama ropy jest szeroka na 80 kilometrów i długa na prawie 200. Jeżeli dopłynie do brzegu, zniszczy plaże i siedliska ptaków. Do tej pory wszystkie próby jej zatrzymania się nie powiodły.
Stan wyjątkowy wprowadzono Luizjanie, Missisipi, Alabamie i Florydzie. Cztery amerykańskie stany przygotowują się do katastrofy ekologicznej. W dodatku prognozy nie są najlepsze - silny wiatr spycha plamę w głąb Zatoki Meksykańskiej.