PiS pod osłoną nocy próbuje znaleźć sposób na sfinansowanie wydatków poniesionych na organizację wyborów prezydenckich 10 maja - wyborów, które się nie odbyły. Podczas posiedzenie sejmowej komisji zdrowia do ustaw zdrowotnych dodano poprawkę, która umożliwi sfinansowanie druku kart i pakietów wyborczych do głosowania korespondencyjnego. Miałoby za to zapłacić Krajowe Biuro Wyborcze.
W poprawce zapisano, że wszystkie podmioty, które poniosły koszty związane z przygotowaniem wyborów 10 maja - czyli druk kart, pakowanie, transport - mogą wystąpić o rekompensatę poniesionych kosztów. To ponad 70 milionów złotych wydane na polecenie premiera Mateusza Morawieckiego, gdy rząd za wszelką cenę chciał przeprowadzić wybory w pierwotnym terminie. Te koszty poniosły Poczta Polska i PWPW.
Teraz PiS dodaje przepis umożliwiający rozliczenie tych kosztów - ale poprawką dodaną przed północą na sejmowej komisji zdrowia. To poprawka dodana do ustawy o funkcjonowaniu... służby zdrowia w czasach pandemii.
To są nielegalnie wydane pieniądze. Przez ileś miesięcy nie było do tego podstawy prawnej. Państwo dzisiaj preparujecie, robicie tak zwaną dupokrytkę, dowód, że te pieniądze zostały wydane - tak dosadnie grzmiała posłanka Krystyna Skowrońska.
Posłowie PiS, autorzy poprawki wzywani do uzasadnienia, dlaczego takie rozliczenie wyborów ma się znaleźć w ustawie zdrowotnej powtarzali, że do wyborów nie doszło przez opozycję i Senat.
Ostatecznie poprawkę przyjęto głosami posłów PiS i to mimo krytycznej opinii biura legislacyjnego, że oczywiście rozliczenie wyborów nie ma żadnego związku z ustawą zdrowotną.
Ze strony opozycji padały zarzuty, że swoją "wrzutką" do ustawy zdrowotnej PiS ratuje wicepremiera Jacka Sasina oraz samego Mateusza Morawieckiego przed odpowiedzialnością za wybory, które się nie odbyły.
Podczas procedowania zdrowotnej ustawy covidowej próbujecie w białych rękawiczkach załatwić tą sprawę i myślicie, że kurz opadnie - mówiła posłanka PO Monika Wielichowska.
Po południu ustawa zdrowotna z poprawką covidową trafi pod obrady Sejmu.
Zgodnie z konstytucyjnym terminem, wybory prezydenckie 2020 miały odbyć się 10 maja tego roku. Z powodu epidemii koronawirusa i wprowadzonych obostrzeń, głosowanie miało w całości przebiegać korespondencyjnie. Przeprowadzeniem wyborów miała zająć się nie Państwowa Komisja Wyborcza a Poczta Polska razem z nadzorującym ją ministerstwem aktywów państwowych Jackiem Sasinem. Polecenie przeprowadzenia wyborów wydał premier Mateusz Morawiecki.
Opozycja protestowała zarówno przeciwko terminowi wyborów, jak i formule ich przeprowadzenia. Senat wykorzystał maksymalny czas przysługujący mu na rozpatrzenie sejmowej ustawy. Chociaż do końca nie było wiadomo, czy wybory prezydenckie odbędą się w terminie, Poczta Polska przystąpiła do przygotowań - między innymi druku kart do głosowania korespondencyjnego.
Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę dopiero 8 maja - na dwa dni przed planowanymi wyborami. Brak ustawy nie przeszkadzał jednak władzy w przygotowaniach - Jacek Sasin jeszcze w kwietniu zapewniał, że druk kart wyborczych trwa i wszystko będzie gotowe na 10 maja.