"Niektórzy twierdzą, że to najgorsze rządy po 1989 roku i ja jestem skłonny przychylić się do tej opinii” – tak prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński ocenił rządy koalicji PO-PSL. „Rzeczywiście wszystkie choroby, które towarzyszyły nam po okresie przemian, zostały teraz doprowadzone do szczególnie ciężkiego stanu, do skrajności" - dodał.
Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego potrzebna jest "dobra zmiana" na polskiej scenie politycznej. Jest możliwość pierwsza: pełne zwycięstwo PiS. Spokojne rządy, współpraca z prezydentem i właściwy stosunek do opozycji (...). Alternatywą jest skłócona koalicja różnych niewielkich ugrupowań wokół PO, wojująca z opozycją, prezydentem, rozbijająca naród i nie mająca żadnego projektu - przekonywał prezes PiS. To będą bardzo ważne wybory, które będą w wielkiej mierze decydowały o tym, jak będzie wyglądała Polska w najbliższych latach, a być może także w dłuższym okresie - podkreślił były premier.
Trzeba dotrzymać słowa w tych wszystkich sprawach i obietnicach, o których mówił pan prezydent Andrzej Duda i o których dzisiaj mówi pani prezes Beata Szydło - zauważył Kaczyński. To sprawa przywrócenia dawnego wieku emerytalnego, 60 i 65 lat, to sprawa pomocy dla rodzin - po 500 zł na dziecko, to wyższa suma wolna od opodatkowania, wyższe pensje i emerytury - wyliczał. Zapewnił, że te obietnice zostaną spełnione, jeżeli PiS zdobędzie większość w parlamencie. Przekonywał, że środki na ich realizację, w sumie kilkadziesiąt miliardów złotych, można zdobyć m.in. poprzez zwiększenie deficytu państwa o 0,5 proc. PKB, zwiększenie wydajności podatkowej, w tym ściągalności VAT, racjonalizację zakupów dokonywanych przez urzędy państwowe, podatek bankowy oraz podatek od sklepów wielkopowierzchniowych.
(mn)