"Udowodniliśmy, że inna polityka jest możliwa; że jest możliwa polityka robiona przez zwykłych ludzi i w interesie zwykłych ludzi; że jest możliwa polityka, która nie kończy się na roszadach w telewizyjnych studiach, a która dzieje się na ulicy" - mówił Adrian Zandberg podczas wieczoru wyborczego partii Razem. "Już dziś są nas tysiące, a będą nas dziesiątki tysięcy. Zbudujemy inny model polityki - masowej, demokratycznej, zaangażowanej, wokół programu" – podkreślał.

"Udowodniliśmy, że inna polityka jest możliwa; że jest możliwa polityka robiona przez zwykłych ludzi i w interesie zwykłych ludzi; że jest możliwa polityka, która nie kończy się na roszadach w telewizyjnych studiach, a która dzieje się na ulicy" - mówił Adrian Zandberg podczas wieczoru wyborczego partii Razem. "Już dziś są nas tysiące, a będą nas dziesiątki tysięcy. Zbudujemy inny model polityki - masowej, demokratycznej, zaangażowanej, wokół programu" – podkreślał.
Adrian Zandberg /PAP/Tomasz Gzell /PAP

Z sondażu Ipsos dla TVP1, TVN24 i Polsat News wynika, że Partia Razem (3,9 proc. głosów) nie wprowadzi swoich posłów do Sejmu, bo nie przekroczyła 5-procentowego progu wyborczego, dostanie jednak - po przekroczeniu 3 proc. - subwencję z budżetu państwa.

To są 4 proc., które wywalczyliśmy na ulicach, które wywalczyliśmy, chociaż przez większą część kampanii telewizje poświeciły nam 8 sekund - podkreślił Adrian Zandberg. Jego zdaniem, polityka nie zaczyna się, ani nie kończy w telewizyjnych studiach ani nad urną wyborczą. Polityka jest każdego dnia, kiedy tysiące ludzi z Razem będą w swoich miastach, w swoich miasteczkach, stać po stronie ludzi pracy, organizować się w obronie pracowników, których prawa są łamane, budować spółdzielnie, prowadzić edukację - tam będziemy działać jutro, pojutrze, przez kolejny miesiąc, przez kolejny rok, przez kolejne lata - deklarował. W końcu będzie w Polsce demokratyczna lewica, za którą nie trzeba się wstydzić - zapowiedział.

Według Zandberga Polacy zagłosowali na PiS (które według sondażu wygrało wybory), bo mieli dosyć "arogancji liberalnego establishmentu". Zagłosowali dzisiaj na PiS, chociaż nie kochają Antoniego Macierewicza i nie marzą o powrocie Jarosława Kaczyńskiego do władzy. To będzie bardzo szybko widać - powiedział. Nasza rola to pokazać, że konsekwentnym działaniem i zaangażowaniem społecznym inna Polska jest możliwa, jest możliwa socjalna i demokratyczna alternatywa - zauważył.

(MN)