Donald Tusk deklaruje, że nadrzędnym celem po wygranych wyborach, będzie próba pojednania skłóconego społeczeństwa. Lider PO na spotkaniu z wyborcami we Włocławku dodał, że PiS wystraszył się społeczeństwa i dlatego nie powołał komisji śledczej do zbadania rosyjskich wpływów.
1 października w Warszawie odbędzie się Marsz Miliona Serc w reakcji na głośną sprawę Joanny z Krakowa.
W czasie piątkowego spotkania z wyborcami we Włocławku, Donald Tusk nawiązał do tego wydarzenia i złożył deklarację:
"Chcę dzisiaj też bardzo wyraźnie powiedzieć, że ten milion ludzi w Warszawie, którzy spotkają się 1 października i miliony ludzi przy urnach wyborczych 15 października, że my wszyscy razem nie będziemy szli po odwet. Ja naprawdę bardzo serio traktuję te słowa, które wypowiedziałem do Polek i Polaków w Warszawie o potrzebie pojednania. Trzeba wybory wygrać, trzeba rozliczyć zło, trzeba naprawić ludzkie krzywdy, których przez te osiem lat nazbierało się co niemiara i to wszystko jest potrzebne po to, żebyśmy podjęli próbę pojednania" - mówił lider PO.
Tusk zapewnia, że nikogo, kto głosował na PiS, lub pracuje w instytucjach państwowych nie może z tego powodu spotkać żadna krzywda po wyborach. Z drugiej strony, polityk przyznał, że "trzeba pociągnąć do odpowiedzialności tych kilkadziesiąt, może kilkaset osób, które czynią to zło w sposób niemalże kryminalny".
Podczas spotkania z mieszkańcami nawiązał do zapowiadanej przez PiS komisji ds. badania rosyjskich wpływów.
W obecnej kadencji Sejmu nie uda się powołać komisji ds. badania rosyjskich wpływów - przekazał Marek Ast, członek prezydium klubu PiS.
"Dzisiaj PiS przyznał się, że tej komisji nie jest w stanie zrobić. Są dwa powody, dla których PiS zrezygnował - pierwszy i zasadniczy, to przestraszyli się was" - mówił Tusk.
Po drugie - dowodził lider PO - przestraszyli się też ci, którzy chcieli w komisji uczestniczyć.
"Dotarła do nich ta prawda, że to raptem 58 dni i będzie trzeba odpowiadać za rzeczy, które się robi, te podłe, bezprawne, niekonstytucyjne. I nawet we własnych szeregach (prezes PiS Jarosław) Kaczyński nie znalazł chętnych gotowych poświęcić swoją reputację, swoją polityczną głowę i musieli się z tego wycofać" - stwierdził Tusk.