"Ostateczne wyniki mogą się jeszcze trochę zmienić, ale nie ma co ukrywać, że wiele się nie zmienią i ponieśliśmy porażkę" - powiedział po ogłoszeniu wyników exit poll jeden z liderów Konfederacji Sławomir Mentzen. Jego ugrupowanie zdobyło 6,2 proc. głosów, czyli o wiele mniej, niż przed wyborami parlamentarnymi wskazywały sondaże.
Wybory parlamentarne i referendum ogólnokrajowe - relacja tekstowa na żywo.
Politycy i zwolennicy Konfederacji Wolność i Niepodległość na pierwsze, sondażowe wyniki wyborów oczekiwali w Space Events Club w Warszawie. Zgromadzeni jeszcze przed godz. 21:00 przyznawali, że liczyli na osiągnięcie historycznego wyniku, ale odczuwali niepokój co do ostatecznego rozstrzygnięcia.
Na wieczorze wyborczym obecni byli czołowi politycy ugrupowania - Krzysztof Bosak, Sławomir Mentzen, Grzegorz Braun, Przemysław Wipler i Anna Bryłka.
Firma Ipsos, która realizowała badanie exit poll, podała, że do Sejmu dostało się pięć ugrupowań politycznych - Prawo i Sprawiedliwość uzyskało 36,8 proc. głosów, Koalicja Obywatelska - 31,6 proc., Trzecia Droga - 13 proc., Lewica - 8,6 proc, Konfederacja - 6,2, a Bezpartyjni Samorządowcy - 2,4 proc. Frekwencja wyniosła 72,9 proc.
Jako pierwszy w Space Events Club przemawiał Sławomir Mentzen. Jeden z liderów Konfederacji przyznał, że wynik jego ugrupowania jest porażką.
Ten wynik to jest exit poll, sondaż przeprowadzony na dużej próbie w dniu wyborów, ale dalej tylko sondaż. Ostateczne wyniki mogą się jeszcze trochę zmienić, ale nie ma co ukrywać, że wiele się nie zmienią i ponieśliśmy porażkę - mówił. Toczyliśmy nierówną walkę przeciwko wszystkim - przeciwko PiS-owi i Platformie, przeciwko TVN i TVP i wygląda na to, że przegraliśmy - dodał.
Mentzen porównał sondaże i wynik exit poll do... meczu piłki nożnej. Stwierdził, że jego ugrupowanie w ostatnich chwilach straciło dwa gole i przegrało 2:3.
Na początku wyglądało, że nie musi być tak źle - jeszcze w marcu strzeliliśmy gola na 1:0, w czerwcu poprawiliśmy na 2:0 i wydawało się, że jesteśmy blisko tego naprawdę historycznego wyniku. Niestety, potem strzelili nam na 2:1, a w ostatnich chwilach na 2:3 - powiedział. Teraz muszę powiedzieć, że doskonale wiem, jak czuli się piłkarze Bayernu Monachium, kiedy w 1999 roku w ostatnich minutach stracili Ligę Mistrzów, przegrywając z Manchesterem United - dodał.
Jeden z liderów Konfederacji podkreślił, że nie udało się przewrócić stolika, przy którym siedziały PiS, PO, Lewica i PSL.
Mieliśmy stolik wywrócić, on w pewnym momencie zaczął się troszeczkę chwiać, ale stoi i dalej siedzą przy nim PiS, PO, Lewica oraz PSL. To nie jest porażka naszej idei, (...) to nie jest też porażka naszych diagnoz czy też proponowanych rozwiązań (...). To jest nasza porażka, nasza kolejna przegrana bitwa w tej trwającej jeszcze wiele lat wojnie o dumną i bogatą Polskę - podkreślił.
Zapewnił, że z całą pewnością będą oni dalej "alarmować opinię publiczną, za każdym razem, kiedy rząd będzie robił głupie rzeczy".
Będziemy psuć samopoczucie pozostałym partiom, widząc i opisując świat inaczej, niż oni. Będziemy mówić prawdę, niezależnie od tego, ilu ludziom się to nie podoba. Będziemy stać na straży wolności, własności i sprawiedliwości - podkreślił.
Drugi z liderów Konfederacji - Krzysztof Bosak - wskazywał, że do wyników exit poll należy podchodzić z pewną ostrożnością. Musimy poczekać na oficjalne wyniki, żeby stawiać jakiekolwiek twarde tezy, co dalej. Jeśli potwierdzą się informacje o bardzo wysokiej frekwencji to oznacza, że w liczbach bezwzględnych mogliśmy pozyskać dziesiątki, a może i setki tysięcy nowych wyborców - ocenił polityk.
Nawet jeśli okaże się, że nasza reprezentacja poselska nie będzie tak liczna jak na to liczyliśmy, to jest to efekt ciężkiej pracy pokazujący, że potrafimy przyciągać do swojego programu nowych wyborców - dodał.
Zaznaczył, że przed jego ugrupowaniem stoją teraz wyzwania związane z wyborami samorządowymi i do europarlamentu. Przy bardzo wysokiej frekwencji wynik nad progiem wyborczym, nawet jeśli będzie tak niski, jak przed chwilą zobaczyliśmy, 6 proc., daje nam reprezentację w Parlamencie Europejskim, daje nam możliwość wprowadzenia radnych do niektórych rad i sejmików. My musimy z tych szans skorzystać, nawet jeśli ten wynik będzie tak niski, poniżej oczekiwań, to nam nie wolno się poddać - zaznaczył Bosak.
Wskazał, że po ogłoszeniu oficjalnych wyników jego ugrupowanie przeanalizuje, jak zmieniło się poparcie w porównaniu do wyborów z 2019 r. Jestem pewien, że ta drużyna w tym Sejmie będzie mocniejsza, choćby dlatego, że będzie w niej - chyba na 100 proc. - Sławomir Mentzen. To będzie drużyna, która nie pozwoli na przedstawianie Prawa i Sprawiedliwości jako jedynej prawicy w Polsce. My Polakom dajemy alternatywę, jestem pewien że niezależnie, czy to zajmie kilka lat czy więcej, ta alternatywa zostanie doceniona, będzie narzucać ton. To jest nasz cel, do którego zmierzamy i który osiągniemy niezależnie od liczby trudności, które będziemy musieli pokonać po drodze - stwierdził Bosak.
Życzę, mimo słabego wyniku, podtrzymania morale, bo to jest najważniejsze w każdej drużynie politycznej: utrzymanie morale nawet jeśli wynik jest poniżej oczekiwań - zakończył Bosak.
Przemysław Wipler w rozmowie z dziennikarzami zwrócił uwagę, że z danych, które w chwili obecnej są pokazywane, wynika, że mają poparcie, które im daje jednego posła więcej, niż mieli w poprzednich wyborach. Jest to oczywiście poniżej naszych apetytów. Ale uważamy, że nikt, kto będzie formułował rząd, niezależnie od tego, jak się ułożą wyniki nie będzie miał łatwo. Bardzo ciężko będzie zarówno centrolewicowej opozycji, jak i obecnemu rządkowi, który będzie próbował pójść na zakupy do obecnej opozycji. Na pewno nie przyjdzie do Konfederacji, bo tam już dostali czarną polewkę - zaznaczył.
Ocenił, że po finalnym podliczeniu głosów może się okazać, że są "języczkiem u wagi". Może się okazać, że przedwcześnie braliśmy na plecy poczucie porażki, bo apetyty mieliśmy zdecydowanie większe - zapewnił.
Na pytanie, czy podtrzymują to, co wcześniej mówili, jeżeli chodzi o poparcie PiS albo PO, odpowiedział: Absolutnie tak. To jest element naszej tożsamości. My chcemy zmiany systemowej i pokoleniowej. Jarosław Kaczyński i Donald Tusk pobierają emerytury - jeden polską, drugi europejską. Obaj powinni pójść na polityczną emeryturę. Czas na nowe pokolenie. Będziemy czekać. Nie poddajemy się. Walczymy - mówił Wipler.