Głowice nuklearne w Polsce odpowiedzią NATO na rozmieszczenie taktycznej broni nuklearnej na terenie Białorusi? "To byłby wyraźny sygnał dla Rosji, że Zachód nie tylko nie ulega rosyjskim groźbom i wspiera Ukrainę, ale też odpowiada na rosyjskie groźby i Rosja też ponosi koszty grożenia" - mówił gość Rzutu na mapę w RMF FM, Artur Kacprzyk, analityk i badacz obszaru odstraszania jądrowego Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Według eksperta taki pomysł będzie budził kontrowersje wśród niektórych sojuszników NATO, którzy uważają, że nie należy prowokować Rosji. Ale dyskusja o zwiększeniu możliwości odstraszania jądrowego wschodniej flanki NATO na pewno zostanie podjęta na szczycie państw Sojuszu Północnoatlantyckiego w lipcu, w Wilnie, a być może już na dzisiejszym szczycie Bukaresztańskiej Dziewiątki, który odbywa się w Łodzi.
W ramach tzw. nuclear sharingu, amerykańska taktyczna broń jądrowa znajduje się już Europe, w sześciu bazach - w Holandii, Belgii, Niemczech, we Włoszech oraz w Turcji.
Bardziej realnym celem na pewno byłoby dostosowanie polskich samolotów do przenoszenia broni jądrowej - tej, która obecnie stacjonuje na zachodzie Europy - mówił gość Rzutu na mapę. Dodał, że "znacznie trudniejsza będzie dyskusja o przeniesieniu broni jądrowej na terytorium Polski".
Amerykanie do dziś honorują deklaracje złożone po zakończeniu Zimnej Wojny, o tym, że nie będą rozmieszczać broni jądrowej na terytorium państw Europy Środkowo-Wschodniej, które do NATO weszły. Ale z drugiej strony mamy Rosjan, którzy przez ostatnie kilkanaście lat rozbudowują zdolności do przenoszenia tej taktycznej broni jądrowej, a teraz sami zapowiadają, że będą ją przesuwać na Białoruś - mówił analityk i badacz obszaru odstraszania jądrowego Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Artur Kacprzak dodaje, że Polacy nie powinni się bać, bo to jest właśnie celem Putina - nuklearne zastraszanie. Zasadniczo, pod względem militarnym, ewentualne przesunięcie głowic na Białoruś niewiele zmienia - ocenia ekspert.