Dostawy leków ratujących życie, czyli przede wszystkim antybiotyków, produktów związanych z układem krążenia i specjalistycznych opatrunków, organizują we wspólnej akcji farmaceuci ze wszystkich krajów Europy. Leki na Ukrainę - to odpowiedź na dramatyczne apele lekarzy z ukraińskich szpitali wojennych. Farmaceuci zajmą się wszystkim - od zakupu do specjalistycznego transportu w warunkach, jakich wymagają leki. Zbiórką pieniędzy zajmuje się Caritas.
Farmaceuci zrzeszeni w EPhEU, czyli Europejskim Stowarzyszeniu Pracowników Farmacji, zareagowali na rosnące zapotrzebowanie ukraińskich szpitali na specjalistyczną pomoc. Wykorzystują swoją wiedzę na temat leków, żeby zorganizować zaopatrzenie, logistykę i bezpieczne dostarczenie specjalistycznych leków tam, gdzie są one najbardziej potrzebne ukraińskim ofiarom rosyjskiej agresji.
To skomplikowane przedsięwzięcie, ponieważ w szpitalach używa się zupełnie innych leków niż w aptekach - mówi w rozmowie z reporterką RMF FM mgr farm. Klaudiusz Gajewski ze Związku Zawodowego Pracowników Farmacji, który w Polsce odpowiada za prowadzenie akcji. To leki wymagające odpowiedniego przechowywania i odpowiedniej logistyki. Mamy bezpośredni kontakt ze szpitalami w Ukrainie, ale też z fundacjami i stowarzyszeniami, które tam działają. Cały pomysł polega na tym, żeby akcję zorganizować od początku do końca, czyli od zbiórki pieniędzy, przez zakup i wreszcie transport do ukraińskich szpitali - tłumaczy Gajewski.
Specjalistyczny transport jest tutaj niezbędny. Leki to wrażliwe produkty, których nie można zapakować w zwykłe samochody i przepakowywać w przypadkowych miejscach.
Jedna fiolka takiego leku może kosztować kilka tysięcy złotych - mówi mgr farm. Klaudiusz Gajewski. Mówimy o transportach minimum 3,5 tonowych, w specjalistycznych samochodach, które mają kontrolowane warunki, wszystko w reżimie farmaceutycznym - podkreśla.
W ogólnoeuropejskiej akcji Polska ma strategiczne miejsce. Ze względu na położenie, to stąd najlepiej zorganizować transport. Na początek swoje zapotrzebowanie zgłosiły ukraińskie szpitale, m.in. z Lwowa, Charkowa, Łucka i Kijowa.
Największym wyzwaniem będzie transport wewnątrz Ukrainy, między szpitalami - mówi Gajewski. - Transport z Polski prawdopodobnie dojedzie tylko do Lwowa. Wiadomo, jak trudna, jak niebezpieczna jest sytuacja w Ukrainie. Na przykład w Charkowie, z którym mamy kontakt. Tam jest po prostu dramatycznie...
W Polsce prowadzeniem zbiórki pieniędzy w ramach akcji Leki na Ukrainę zajmuje się Caritas diecezji zamojsko-lubaczowskiej.
Tylko Caritas ma tak duże doświadczenie, jeśli chodzi o organizowanie tego typu pomocy - wyjaśnia mgr farm. Klaudiusz Gajewski ze ZZPF. A diecezja zamojsko-lubaczowska, bo oni są na granicy, pomagają od samego początku konfliktu i robią to bardzo skutecznie. Pomagają też organizacje działające we współpracy z Caritasem, które działają również w Ukrainie.
Do farmaceutów zapotrzebowanie wysyłają szpitale. To konkretne listy, konkretne produkty i dawki. Miejsca, do których będą trafiać transporty, muszą mieć możliwość właściwego przechowywania. Nie ma mowy o przepakowywaniu medykamentów na bocznicy czy parkingu.
Akcja została rozpoczęta, ale nie ma mowy o terminie jej zakończenia.
W momencie, kiedy szpitale w Ukrainie będą już, powiedzmy, samowystarczalne i wrócą zwykłe transporty, tak jak przed wybuchem konfliktu, to zebrane środki będą przeznaczane dla pacjentów, którzy z Ukrainy przyjechali do nas - informuje współzałożyciel ZZPF.
Pomoc będziemy też chcieli dostarczać m.in. tym pacjentom, którzy mają choroby przewlekłe, jak nadciśnienie czy cukrzyca. To osoby, które powinny stale przyjmować leki, a w obecnej sytuacji nie mają takiej możliwości. Takie przypadki mogą się dramatycznie skończyć, dlatego zakładamy, że kiedy zgłoszą się do nas w tej sprawie organizacje, to też będziemy do nich wysyłać leki. Na razie zgłosiły się szpitale i organizujemy konkretne zamówienia dla konkretnych szpitali w Ukrainie - mówi mgr farm. Klaudiusz Gajewski.
Pierwszy transport leków powinien trafić do ukraińskich szpitali w połowie maja.