Do 51 wzrosła liczba osób zabitych we wtorkowym ataku Rosji na teren uczelni wojskowej i szpitala w Połtawie. Spadły tam dwa pociski balistyczne. Jeden z budynków Instytutu Łączności uległ częściowemu zniszczeniu. Według źródeł wojskowych zginęli żołnierze. Prezydent Ukrainy mówi o szokującym ataku na infrastrukturę miejską.

Według najnowszych danych Prokuratury Generalnej Ukrainy w rosyjskim ataku zginęło co najmniej 51 osób. Prezydent Zełenski przekazał zaś we wtorek wieczorem informację, że rannych jest 271 osób.

Pod gruzami znaleźli się ludzie. Wielu zostało uratowanych. "Niestety wielu zginęło" - mówił po południu ukraiński przywódca. 

Celem ataku był Połtawski Wojskowy Instytut Łączności. Ukraińskie źródła wojskowe powiadomiły, że częściowemu zniszczeniu uległ jeden z gmachów Instytutu.

Ukraińska piechota poinformowała na Telegramie, że wśród zabitych są żołnierze. "Straciliśmy dzielnych Ukraińców, naszych rodaków i rodaczki, żołnierzy" - napisano.

Ludzie uwięzieni pod gruzami

"Otrzymałem wstępne raporty na temat rosyjskiego ataku na Połtawę. Według dostępnych obecnie informacji, dwie rakiety balistyczne. Uderzyły one w teren instytucji edukacyjnej i pobliskiego szpitala. Jeden z budynków Instytutu Komunikacji został częściowo zniszczony. Ludzie zostali uwięzieni pod gruzami. Wielu udało się uratować" - powiadomił po południu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Szef regionalnej administracji wojskowej Filip Pronin nazwał incydent "strasznym dniem dla regionu Połtawy". Na miejscu pracują wszystkie odpowiednie służby. Dobrze skoordynowane działania ratowników i medyków uratowały dziś wiele istnień ludzkich. Wielu mieszkańców Połtawy oddaje krew, aby pomóc rannym - oświadczył Pronin.

Wróg używa wszelkich środków, aby uczynić (życie na) Ukrainie bardziej bolesnym i zdezorientować Ukraińców. Proszę, ufajcie tylko zaufanym źródłom i pomagajcie wszystkim, którzy ratują życie - zaapelował szef regionalnej administracji wojskowej.

Uderzenie w godzinach porannych

Połtawa położona jest w środkowo-wschodniej Ukrainie nad rzeką Worsklą.

Według ukraińskich mediów atak nastąpił w godzinach porannych. Jeden z pocisków balistycznych uderzył w budynek Wojskowego Instytutu Łączności. Pierwsze doniesienia o eksplozjach w Połtawie pojawiły się około godziny 8 rano czasu polskiego.

"Odstęp czasu między włączeniem alarmu a przybyciem śmiercionośnych rakiet był tak krótki, że ludzie dostrzegli je już w momencie ewakuacji do schronu" - przekazało ministerstwo obrony Ukrainy.

Jest reakcja Kremla

Po ataku na Połtawę Kreml odtrąbił sukces, mówiąc o planowym uderzeniu w Połtawski Wojskowy Instytut Łączności, w którym szkolić się mieli specjaliści obsługi radarów oraz prowadzenia wojny elektronicznej.

Przedstawiciele rosyjskich władz cieszą się ze skutków ataku, podając, że udało im się wyeliminować setki wojskowych.

Rosyjskie kanały telegramowe informują o precyzyjnym uderzeniu w szkołę wojskową, gdzie właśnie odbywała się zbiórka. Pojawiły się też doniesienia, że wydarzenia z Połtawy są powtórką z tragedii 128. brygady.

3 listopada w czasie obchodów Dnia Wojsk Inżynieryjnych i Dnia Sił Rakietowych i Artylerii, w obwodzie zaporoskim około 20 km od linii frontu rosyjski pocisk (prawdopodobnie iskander) trafił w zgrupowanie żołnierzy ukraińskich, którym wręczano odznaczenia. Wówczas zginęło przynajmniej 19 osób.

Polskie MSZ potępiło atak na Połtawę

"Potępiamy rosyjski atak na szpital i placówkę oświatową w Połtawie (...) Wyrażamy głębokie współczucie i solidarność z narodem Ukrainy. Polska będzie nadal wspierać w jej obronie przed agresją. Rosja musi odpowiedzieć za swoje działania" - napisało w komunikacie polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.