Nie wiemy na pewno, co się stało w Przewodowie, ale jestem pewien, że to był rosyjski pocisk - powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Według polskich i amerykańskich przedstawicieli rakieta, która spadła na Lubelszczyznę była pociskiem ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Kijów jednak przekonuje, że ma dowody na "rosyjski ślad".
Nie wiem na 100 procent, co się stało. Myślę, że świat również tego nie wie - powiedział Wołodymyr Zełenski, który połączył się zdalnie z uczestnikami Bloomberg New Economy Forum w Singapurze. Ale jestem pewien, że to był rosyjski pocisk, jestem pewien, że strzelaliśmy pociskami obrony przeciwlotniczej - mówił.
Ukraiński prezydent przekonywał, że do czasu zakończenia śledztwa nie można z pewnością stwierdzić, że pocisk, który spadł w Przewodowie i zabił dwie osoby, pochodzi z ukraińskiej obrony przeciwlotniczej.
Jesteśmy wdzięczni, że nikt nas nie oskarża, bo na naszym terytorium walczymy z rosyjskimi rakietami - powiedział Zełenski.