Ukraińcy jeszcze nie zaczęli tego, co ma się zacząć. Wiele na to wskazuje, że Ukraina szuka słabych punktów armii rosyjskiej - oceniał w internetowym Radiu RMF 24 Bartłomiej Wypartowicz z Defence24, komentując doniesienia o ukraińskiej kontrofensywie. Zdaniem eksperta do spraw militarnych trzeba zadać sobie pytania, czy ta ofensywa w ogóle wystartowała, bo od dłuższego czasu rzeczywiście medialnie ta kontrofensywa jest bardzo mocno pompowana. Strona ukraińska natomiast mówi, że jeszcze niczego nie zaczęła tak naprawdę - zauważa gość Tomasza Terlikowskiego.
Ukraińcy co prawda mówią o tym, że rozpoczęli różne działania ofensywne, kontruderzenia na różnych kierunkach, ale te kontruderzenia są wyprowadzane na bardzo długiej linii frontu. Wygląda na to, że Ukraina angażując stosunkowo małe siły, szuka po prostu słabych punktów w Federacji Rosyjskiej.
Ataki, które się odbywają, odbywają się od samego Kupiańska aż po Zaporoże, więc tutaj nie ma jednoznacznie jednego kierunku i nie ma jednego uderzenia, które by było jakąś np. bardzo dużą pięścią pancerną wyprowadzane. Główne uderzenie, jeżeli ta kontrofensywa rzeczywiście już formalnie trwa i jeżeli to, co widzimy nią jest, to nie zostało wyprowadzone, co pokazują chociażby siły, które zostały zaangażowane. Ukraińska strona mówi, że rozpoczęły się działania ofensywne, a nie sama kontrofensywa - zwraca uwagę Bartłomiej Wypartowicz
Ekspert do spraw militarnych, analizując doniesienia frontowe podkreśla, że warto spojrzeć na to, jakimi siłami dysponują obie strony konfliktu. Jak organizowała się Federacja Rosyjska na południu, w obwodzie zaporoskim, gdy Ukraińcy zdobyli kilka wiosek i miejscowości? Warto tutaj chociażby podać przykłady, że odwody, które były ukraińskie, w ogóle nie zostały na tamtym kierunku zaangażowane, a Rosjanie przerzucili właśnie na stronę Zaporoża wszystkie swoje najbardziej gotowe jednostki z obwodu chersońskiego. Z pewną dozą sceptycyzmu patrzę na informacje, mówiące o tym, że Ukraina już przegrywa. Rozmawiam z żołnierzami dosyć często i nic na to nie wskazuje. Oni powtarzają, że oni jeszcze nie zaczęli tego, co ma się zacząć - mówił ekspert Defence24.
Komentując informacje przekazane przez prezydenta Ukrainy o tym, że Rosja rozpatruje scenariusz "aktu terroru z emisją promieniowania" w okupowanej Zaporoskiej Elektrowni Atomowej, Bartłomiej Wypartowicz zwraca uwagę, że już kilka miesięcy temu SBU (Służba Bezpieczeństwa Ukrainy) czy HUR (ukraiński wywiad wojskowy) informowały o takich możliwościach. Do tej pory nic takiego się nie wydarzyło. Kiryło Budanow, szef HUR powiedział, że prawdopodobnie ta część elektrowni, która odpowiada m.in. za chłodzenie, jest zaminowana. My nie wiemy, czy rzeczywiście tego typu sytuacja ma miejsce - zauważył gość Tomasza Terlikowskiego.
W rozmowie w RMF24 ekspert do spraw militarnych ocenił także, że Ukraina od samego początku wygrywa z Rosją wojnę informacyjną. Zwracał również uwagę na brak jednoznacznych dowodów wskazujących na to, że Rosjanie wysadzili tamę w Nowej Kachowce na Dnieprze.