Igor Wołobujew, wiceszef rosyjskiego Gazprombanku opuścił Rosję. Odcina się od niej i walczy dziś po stronie Ukrainy. Tak twierdzi rosyjski portal The Insider.
Igor Wołobujew pracował jako wiceszef trzeciego co do wielkości państwowego banku Rosji - Gazprombanku. Teraz odcina się od Moskwy. Pojechał na Ukrainę, by przyłączyć się do oddziałów obrony terytorialnej.
W rozmowie z rosyjskim portalem The Insider, 50-latek wyjaśnia, że urodził się w Ochyrce i etnicznie czuje się Ukraińcem.
"Nie mogłem dłużej patrzeć, jak Rosja niszczy moją ojczyznę. Chcę się odciąć od mojej rosyjskiej przeszłości. Zostanę w Ukrainie, aż do jej zwycięstwa" - mówi.
To, co Putin robi z Ukrainą, nazywa zbrodnią wojenną.
"Rosjanie zabili mojego ojca, moich znajomych i przyjaciół. Ojciec przez miesiąc ukrywał się w zimnej piwnicy. Ludzie, których znam od dziecka, mówią mi, że się mnie wstydzili" - dodaje Igor Wołobujew.
W rozmowie z portalem skomentował też niedawną śmierć swojego kolegi, byłego wiceszefa Gazprombanku. Rosyjski komitet śledczy uznał, że Władysław Awajew zabił żonę i córkę, a następnie popełnił samobójstwo. Wołobujew jest jednak przekonany o tym, że został zamordowany, a jego śmierć została upozorowana na samobójstwo.
Tak samo mówi o śmierci innego rosyjskiego prominenta - multimilionera Siergieja Protosenja. On i jego żona i córka zostali znalezieni martwi w Hiszpanii. Wołobujew uważa, że także oni zostali zamordowani.