Prezydent Rosji Władimir Putin jutro podpisze porozumienie w sprawie aneksji z czterema okupowanymi regionami Ukrainy, w których w ostatnich dniach zostały przeprowadzone pseudoreferenda. Taką informację przekazał rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Po pseudoreferendach na wschodzie Ukrainy prorosyjskie władze okupacyjne złożyły do Władimira Putina wnioski o zaanektowanie terytoriów. Jak poinformował Dmitrij Pieskow, jutro odbędzie się uroczystość, podczas której Władimir Putin podpisze te dokumenty. Ceremonia zacznie się o godz. 14 polskiego czasu.
Po podpisaniu ma mieć miejsce wystąpienie Władimira Putina. Jak już wcześniej informowały media - ma być ono podobne do tego, jakie rosyjski przywódca wygłosił po aneksji Krymu w 2014 roku.
Rosyjskie media wskazują, że zgodnie z rosyjskimi przepisami, przy aneksji należy postępować zgodnie z pewnymi procedurami. Po pierwsze, Rosja musi uznać regiony obwodów chersońskiego i zaporoskiego jako niepodległe państwa. Po drugie, umowy z obwodami muszą zostać zaakceptowane przez Sąd Konstytucyjny i uzyskać aprobatę parlamentu.
Parlamentarzyści na razie przekazują, że nie są planowane nadzwyczajne sesje Dumy Państwowej lub Rady Federacji. Właściwe posiedzenia są planowane na 3 i 4 października i prawdopodobnie wtedy obie izby zajmą się aneksją.
W dniach 23-27 września na okupowanych terenach Ukrainy odbyły się pseudoreferenda w sprawie przyłączenia tych obwodów. Według prorosyjskich administracji ich wyniki są następujące:
- w tzw. Ługańskiej Republice Ludowej za przyłączeniem regionu do Rosji głosowało 98,42 proc. (przy frekwencji 92,6 proc.);
- w tzw. Donieckiej Republice Ludowej za przyłączeniem regionu do Rosji głosowało 99,92 proc. (przy frekwencji 97,51 proc.);
- w częściowo okupowanych obwodzie zaporoskim za utworzeniem osobnego państwa i przyłączeniem go do Rosji głosowało 93,11 proc. (przy frekwencji 85,4 proc.);
- w okupowanych obwodzie chersońskim za utworzeniem osobnego państwa i przyłączeniem go do Rosji głosowało 87,05 proc. (przy frekwencji 76,86 proc.).
Informację o przeprowadzeniu pseudoreferendów władze samozwańczych tzw. republik ludowych ogłosiły w ubiegłym tygodniu. Podobny zamiar zakomunikowali rosyjscy namiestnicy w częściowo okupowanych obwodach chersońskim i zaporoskim na południu Ukrainy. W sumie chodzi o ok. 15 proc. terytorium Ukrainy.
W ubiegłym tygodniu prezydent Rosji Władimir Putin, ogłaszając częściową mobilizację, oświadczył, że Rosja zrobi wszystko dla "bezpiecznego przeprowadzenia referendów" w czterech okupowanych ukraińskich regionach. Jak mówił, członkowie tamtejszych formacji zbrojnych zostaną zrównani w prawach z rosyjskimi wojskowymi, a tamtejsza ludność nie zostanie pozostawiona "na pastwę katów".
Celem Zachodu jest osłabienie, podzielenie i zniszczenie Rosji - oznajmił Putin. Utrzymywał on, że Zachód grozi Rosji m.in. użyciem broni jądrowej.
W przypadku zagrożenia dla naszego państwa, naszej ziemi i narodu wykorzystamy wszystkie niezbędne środki do obrony. To nie jest blef - powiedział.
Putin powtórzył, że rosyjska wojna przeciwko Ukrainie, którą nazwał, "uderzeniem wyprzedzającym", była słuszną decyzją, a celem Rosji pozostaje zajęcie całych obwodów donieckiego i ługańskiego. Zgodnie z rosyjską propagandą rosyjski lider nazwał te działania "wyzwalaniem".
Zachód ostrzega, że uznanie rezultatu "referendów" oznacza pogwałcenie prawa międzynarodowego i nasilenie działań wojennych.