"To dramat, który się w tej chwili rozgrywa na naszych oczach i któremu musimy się bezradnie przyglądać" - powiedziała w Radiu RMF24 reportażystka, dziennikarka i wieloletnia korespondentka w Rosji Krystyna Kurczab-Redlich. W ten sposób skomentowała dzisiejsze rozmowy w Rijadzie na temat pokoju w Ukrainie. Udział w nich wzięli przedstawiciele USA i Rosji, ale zabrakło zaproszenia dla Unii Europejskiej czy samej Ukrainy.
Krystyna Kurczab-Redlich skomentowała dzisiejsze rozmowy w Rijadzie. W spotkaniu wzięli udział wysłannicy Władimira Putina i Donalda Trumpa, ale zabrakło przedstawicieli Ukrainy i Europy.
To dramat, który się w tej chwili rozgrywa na naszych oczach i któremu musimy się bezradnie przyglądać - jeden zbrodniarz będzie się obściskiwał z pół-zbrodniarzem, bo nie zapominajmy o tym, że Trump jest obarczony wieloma wyrokami skazującymi - mówiła dziennikarka.
Dziennikarka ma wątpliwości, czy Donald Trump jest w stanie zrozumieć prawdziwe intencje Władimira Putina. Amerykański prezydent zapewnia, że Putin dąży do pokoju, ale Kurczab-Redlich zwraca uwagę na fakt znajomości między przywódcami. Według reporterki liderzy zachodni nie są odpowiednio przygotowani do rozmów z przywódcą Rosji.
Putin ma za sobą szkołę KGB, która w wymiarze wywiadowczym przede wszystkim jest skupiona na werbowaniu przeciwnika. Rozmowa z nim jest bardzo trudna, ponieważ on rozmawia jak z partnerem i mówi mu to, co drugi chciałby usłyszeć - komentuje.
Zdaniem dziennikarki Trump może być szczególnie podatny na potencjalne komplementy Putina. Jestem prawie przekonana, że (amerykański przywódca) usłyszał od Putina, że gdyby Trump był wybrany na prezydenta (w poprzedniej kadencji) zamiast Bidena, to nie doszłoby do tej wojny i wszystko by zrobił, aby tę wojnę powstrzymać - mówiła ekspertka. I rzeczywiście Donald Trump powtarza te słowa przy każdej możliwej okazji.
Wieloletnia korespondentka w Rosji przyznała, że chociaż prezydent USA jest doświadczonym biznesmenem, to niekoniecznie musi to z niego czynić dobrego polityka. Trump nie jest takim politykiem, który mógłby się równać z Putinem, będącym 25 lat u władzy - podkreśliła dziennikarka.
W tym czasie trudności w porozumiewaniu się z Putinem mieli inni liderzy europejscy, w tym m.in. prezydent Francji, który wielokrotnie próbował podjąć z nim dialog. Niestety, nie przyniosło to widocznych skutków.
Reporterka wskazała, kto jej zdaniem miałby lepsze kompetencje do rozmów z liderem Rosji. Znakomicie przygotowany jest minister Sikorski i on by sobie z Putinem poradził dość szybko, ponieważ działa bardzo długo w polityce - mówiła Kurczab-Redlich. Wśród jego doświadczeń przytoczyła m.in. rozmowy w Afganistanie czy wcześniejsze rozmowy z prezydentem Rosji w 2008 roku.
Kluczowy jest również brak jakiegokolwiek zaufania wobec Putina. Tylko my przeszliśmy potworne garbowanie skóry przez Rosję - komentuje ekspertka, wyjaśniając, że nasze doświadczenia w kontaktach z Rosją diametralnie różnią się od tych, które mają liderzy na Zachodzie.
Ta różnica w postrzeganiu Rosji bywa określana jak fobia antyrosyjska, jednak podstawy ku braku zaufania pojawiły się już na początku prezydentury Putina. (W 2002 roku) kiedy padają bomby na Czeczenię, kiedy giną tam masowo Czeczeni, świat rozmawia z Putinem i bardzo zabiega o jego względy - mówiła reporterka.
Cytuję tutaj jednego z politologów zachodnich, który mówi, że ludzie dobrzy nie są w stanie zrozumieć istoty zła. Po prostu za mało pochylają się nad tym, co się dzieje w samej Rosji i za mało ich obchodzi ta dyktatura, którą z czasem zaprowadza Putin - powiedziała dziennikarka.
Katarzyna Kurczab-Redlich zaznaczyła, że Władimir Putin nie jest jedyną osobą decyzyjną w kwestii przyszłości Ukrainy. To nie jest tak, że Ukraińcy się poddadzą i Europa też temu przyklaśnie - uspokajała dziennikarka.
Zdaniem reporterki sprawy Ukrainy mogą jednak nie być głównym tematem rozmów. Przede wszystkim rozmawiają o tym, jak przywrócić Rosję na salony europejskie i ogólnie do polityki europejskiej - sugerowała ekspertka.
Szczególnie nurtującą kwestią jest stopień, do jakiego będą omawiane sprawy obecności wojsk NATO na granicach Rosji. Jest to sprawa, która gnębi Putina od samego początku. On już w 2000 roku nie mógł znieść tego, że te państwa, które przecież były pod butem Związku Radzieckiego, tak się mu wymknęły - skomentowała dziennikarka.
Reporterka wspomniała także konferencję z 1994 roku w Petersburgu, gdy Putin nie mógł pogodzić się z tym, że tyle milionów Rosjan żyje poza granicami Rosji, całkowicie przy tym ignorując wolę wyrażoną w głosowaniach. Już wtedy nie zgadzał się na obecność wojsk NATO.
Ekspertka podważyła również stan demokracji w Rosji, gdzie jej zdaniem wielu grup społecznych nie dopuszcza się do głosu. Przepraszam, ale nie mogę się po prostu uspokoić, patrząc na to, że ktoś podaje Putinowi rękę na konferencji międzynarodowej - skomentowała Krystyna Kurczab-Redlich, reportażystka, dziennikarka, wieloletnia korespondentka w Rosji.
Opracowanie: Natasza Pankratjew.