Kijów twierdzi, że w ciągu ostatnich trzech tygodni Rosjanie stracili osiem myśliwców. To bez wątpienia poważny cios dla ich lotnictwa. Powstaje jednak pytanie, w jaki sposób doszło do zniszczenia rosyjskich maszyn? Być może z odpowiedzią przychodzi "Newsweek", który twierdzi, że na Ukrainie mogą znajdować się już dostarczone przez Zachód myśliwce wielozadaniowe F-16.
Dla przypomnienia - zachodni sojusznicy obiecali Kijowowi wielozadaniowe myśliwce F-16 już kilka miesięcy temu. Nie było jednak wiadomo, kiedy pierwszy samolot pojawi się na ukraińskim niebie.
Ukraińcy domagali się maszyn, które zwiększyłyby ich zdolność do przeciwstawienia się rosyjskiej dominacji w powietrzu i przeprowadzenia większej liczby ataków na kluczowe rosyjskie cele. Myśliwce F-16 są do tego wręcz stworzone - są wyposażone w nowocześniejszą awionikę i radary, dodatkowo mają na uzbrojeniu broń zgodną ze standardem NATO, którą Ukraina używa w starszych maszynach z czasów radzieckich.
Dotychczas nie było oficjalnego potwierdzenia, by Kijów faktycznie otrzymał zachodnie samoloty. Spekulacje o pojawieniu się myśliwców F-16 na ukraińskim niebie podsyciły jednak doniesienia strony ukraińskiej o zestrzeleniu w ciągu ostatnich trzech tygodni ośmiu rosyjskich samolotów.
5 grudnia ukraińskie wojsko poinformowało, że zestrzeliło rosyjski bombowiec frontowy Su-24M w pobliżu Wyspy Węży - skrawka lądu na Morzu Czarnym położonego na ukraińskich wodach terytorialnych, ok. 35 km na wschód od delty Dunaju.
Dwanaście dni później ukraińskie media podały, że Rosjanie stracili wielozadaniowy bombowiec taktyczny Su-34 po ataku sił ukraińskich na rosyjską bazę lotniczą. Co więcej, Siły Powietrzne Ukrainy przekazały, że tego samego dnia Rosjanie zestrzelili jeden ze swoich samolotów szturmowych Su-25.
O kolejnych rosyjskich stratach Ukraińcy poinformowali 22 grudnia. Tego dnia siły podległe Kijowowi miały zestrzelić trzy kolejne samoloty Su-34, a dwa dni później - w Wigilię Bożego Narodzenia - Kijów poinformował, że strącił kolejnego Su-34 i myśliwiec wielozadaniowy Su-30.
Do kolejnego ataku doszło w nocy z poniedziałku na wtorek (z 25 na 26 grudnia). Tym razem celem nie były samoloty, a okręt desantowy projektu 775 Nowoczerkask. Jednostka znajdowała się w porcie w Teodozji na okupowanym przez Rosjan Krymie. Rosjanie od razu zaczęli pisać na kanałach prowadzonych na Telegramie, że w stronę okrętu Ukraińcy posłali pociski manewrujące wystrzelone z myśliwców F-16.
W ostatnich tygodniach głośno było o myśliwcach F-16 w kontekście Ukrainy. 22 grudnia premier Holandii Mark Rutte poinformował prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego o przygotowaniu pierwszych 18 samolotów do przekazania Kijowowi.
"Dostawy F-16 to jedno z najważniejszych zobowiązań dotyczących wsparcia wojskowego dla Ukrainy" - napisał na X (dawniej Twitter) Mark Rutte. Premier zaznaczył jednocześnie, że zanim samoloty będą mogły zostać faktycznie dostarczone, należy spełnić wiele kryteriów, w tym wymagania dotyczące personelu i infrastruktury.
We wtorek Brytyjczycy poinformowali o zakończeniu podstawowego szkolenia w zakresie pilotażu F-16 przez sześciu ukraińskich pilotów. Pierwsza grupa ukraińskich lotników, która przeszła szkolenie w Królewskich Siłach Powietrznych (RAF), będzie się teraz uczyć latać na NATO-wskich maszynach w Danii.
Na początku listopada do rumuńskiego ośrodka przeznaczonego do szkolenia ukraińskich pilotów przybyło z kolei kilka samolotów F-16; inni piloci odbywali zaś szkolenie w bazie lotniczej w amerykańskiej Arizonie.
Wszystko przebiega zgodnie z planem - powiedział niedawno rzecznik Siły Powietrznych Ukrainy płk Jurij Ihnat.
Choć nie zostało to oficjalnie ogłoszone, nie jest wykluczone, że Ukraina otrzymała przynajmniej pierwszą partię F-16. Potwierdza to "Newsweek", którzy pisze - powołując się na amerykańskie źródło - że Ukraina prawdopodobnie otrzymała pierwsze z obiecanych myśliwców F-16.
W połowie października Ukraina po raz pierwszy użyła rakiet dalekiego zasięgu ATACMS do efektownych ataków na rosyjskie bazy lotnicze, w wyniku których zniszczonych zostało wiele rosyjskich śmigłowców. Ataki zaskoczyły Rosjan, a przekazanie broni przez Zachód zostało potwierdzone po pierwszym ich użyciu.
Tak samo może być w przypadku myśliwców F-16. Mam nadzieję, że Zachód nauczył się nie ogłaszać (przekazania) nowych systemów uzbrojenia, jak to było przez większą część pierwszych 20 miesięcy wojny - powiedział "Newsweekowi" Daniel Rice, były doradca naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Wałerija Załużnego. Siły rosyjskie powinny doświadczać na własnej skórze użycia przez Ukrainę nowej broni - dodał.