W przypadku konfliktu, terytorium Polski i jego infrastruktura wojskowa stanie się głównym celem naszego ataku - powiedział zastępca szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Białorusi i szef wywiadu wojskowego generał dywizji Rusłan Kosygin.
Kosygin stwierdził, że gromadzenie sił zbrojnych przez państwa zachodnie "pod pretekstem powstrzymania zagrożenia ze Wschodu", to "przygotowanie do prowadzenia operacji militarnych w kierunku wschodnim".
Terytorium Polski, podobnie jak krajów bałtyckich, zamienia się w poligon doświadczalny, na którym Stany Zjednoczone planują rozpętać kolejny krwawy konflikt w Europie przeciwko Federacji Rosyjskiej i jej sojusznikom - powiedział.
Kosygin powtórzył tezy białoruskiej propagandy, jakoby polscy politycy domagali się przywrócenia pod władzę Warszawy "ziem pierwotnie polskich, czyli zachodnich regionów Ukrainy i Białorusi".
Dowódca zasugerował, że Polska może "samodzielnie zdecydować o wywołaniu konfliktu z Białorusią, licząc w przyszłości na uruchomienie mechanizmów bezpieczeństwa NATO".
Jednocześnie, co musi zrozumieć przede wszystkim polskie kierownictwo, polski naród, w przypadku konfliktu terytorium Polski wraz z jego infrastrukturą wojskową staną się głównym celem ataku. Chodzi o centra decyzyjne, elementy systemu kontroli, punkty stałego rozmieszczenia narodowych sił zbrojnych, arsenały i bazy, krytyczne obiekty gospodarcze i infrastrukturę transportową - wyliczał Kosygin.
Przypomniał, że Alaksandr Łukaszenka zapowiedział "natychmiastową reakcję", jeśli państwa zachodnie zdecydują się na ataki np. na Mozyrz, Homel czy Brześć.
Kosygin zapewnił, że Białorusini nie popierają takiego scenariusza, ale "są gotowi". Zachód musi jasno zrozumieć, że nasza reakcja na jakąkolwiek zbrojną prowokację będzie zdecydowanie adekwatna i twarda - powiedział.
Białoruś od dawna prowadzi narrację o "agresywnej Polsce". Łukaszenka oskarżał m.in. opozycję o to, że współpracuje z polskimi władzami, by zamienić Białoruś w "prowincję Polski". Po rozpoczęciu się kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej dyktator i sprzyjające mu media wielokrotnie oskarżały Warszawę o eskalację, choć to właśnie reżim Łukaszenki ściągał migrantów z Bliskiego Wschodu celem wysłania ich do Europy.
Białoruś sprzyja Rosji w inwazji na Ukrainę. To m.in. z jej terenów zaatakowały rosyjskie wojska. Kreml miał naciskać na Łukaszenkę, by wspomógł inwazję, jednak mieli się temu sprzeciwiać białoruscy żołnierze.
Mińsk wielokrotnie także oskarżał Polskę o planowanie ataku na Ukrainę. Łukaszenka podczas rozmów z Putinem twierdził, że Warszawa ze wsparciem NATO "wejdzie i zajmie Zachodnią Ukrainę, tak jak zrobili to przed 1939 rokiem". Podobne oskarżenia padają także z ust rosyjskich władz.