Fakty, na przykład wzmacnianie rosyjskiej infrastruktury wojskowej w pobliżu granic Ukrainy, przeczą deklaracjom władz Rosji o redukcji wojsk - powiedział w czwartek PAP szef BBN Paweł Soloch. Zaznaczył, że także władze USA i Wielkiej Brytanii nie potwierdzają, by Rosja wycofywała swoje siły.
Należy wierzyć publicznym stwierdzeniom przedstawicieli rządów choćby Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, że nie ma zmniejszenia rosyjskiej obecności wojskowej - powiedział szef BBN. Rosyjskie siły nie są wycofywane, a pewne elementy infrastruktury wojskowej są budowane - jak most pontonowy na Prypeci lub szpitale polowe podciągane w pobliże granicy. Może zmieni się to w najbliższych dniach, ale na razie fakty są takie i zaprzeczają słownym deklaracjom oraz obwieszczeniom ze strony władz rosyjskich - powiedział.
Soloch zwrócił uwagę, że "również analitycy i historycy wojskowości wskazują, że było wiele wojen, kiedy atak następował zaraz po ogłoszeniu wycofania się". Przytoczył przykłady inwazji Iraku na Kuwejt, kiedy iracki atak nastąpił po ogłoszeniu przez Irak wycofania swoich jednostek, i wojny Jom Kippur - kiedy izraelskie natarcie nastąpiło wkrótce po faktycznym zwolnieniu rezerwistów.
Szef BBN rozmawiał w czwartek z doradcą premiera Wielkiej Brytanii ds. bezpieczeństwa Stevenem Lovegrove'em o wydarzeniach przy granicach Ukrainy. Omówili też kwestie koordynacji sojuszniczych działań i wsparcia Ukrainy w razie konfliktu.
Od tygodni Rosja koncentruje wojska przy granicach Ukrainy. 10 lutego Rosja i Białoruś rozpoczęły ćwiczenie Sojusznicza Stanowczość, którego pierwszą częścią był strategiczny przerzut rosyjskich sił na Białoruś i ich rozwinięcie. 13 lutego rozpoczęły się manewry na Morzu Czarnym. Oba przedsięwzięcia miały się zakończyć 20 lutego.
We wtorek ministerstwo obrony Rosji informowało, że rosyjskie wojska po zakończeniu ćwiczenia rozpoczęły załadunek i powrócą do garnizonów. Rosja zapewniała, że żołnierze biorący udział w ćwiczeniu na Białorusi powrócą do jednostek w Rosji.
W ostatnim czasie państwa zachodnie podejmowały zabiegi dyplomatyczne, aby powstrzymać rosyjską inwazję. Moskwę odwiedzili prezydent Francji Emmanuel Macron, kanclerz Niemiec Olaf Scholz, z prezydentem Władmirem Putinem rozmawiał prezydent USA Joe Biden. Z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem spotkał się minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau.
Moskwa zaprzecza, by zamierzała atakować Ukrainę, domaga się jednak od USA i NATO gwarancji o nierozszerzaniu Sojuszu o Ukrainę oraz wycofania jego infrastruktury "od granic Rosji". Jako możliwą datę inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę wskazywano środę, 16 lutego. Do ataku wojskowego nie doszło, jednak - jak wynika z informacji państw NATO - Rosja nadal rozbudowuje swój potencjał wojskowy przy granicach Ukrainy.
Prezydent USA Joe Biden oświadczył w czwartek, że wszystko wskazuje, że Rosja jest gotowa wkroczyć na Ukrainę i może dojść do tego w ciągu najbliższych dni. Zaznaczył, że nadal jest możliwe dyplomatyczne rozwiązanie kryzysu.