Z obecnie najbardziej newralgicznego odcinka frontu dochodzą informacje o ukraińskim kontrataku. Siły Kijowa od miesięcy po upadku Awdijiwki cofały się w tym rejonie. Dziś wiele wskazuje na to, że linia frontu zaczęła się stabilizować, a wojska Ukrainy przystąpiły do aktywnej obrony Pokrowska - miasta, którego rychły upadek wieszczyła część ekspertów.
Główne wydarzenia rozgrywają się w trójkącie Sełydowe, Toreck i Nju Jork. To miejscowości znajdujące się w pobliżu Pokrowska i są istotne w kontekście poprowadzenia przez wojska rosyjskie skutecznej ofensywy na miasto.
Rosjanie przez ostatnie miesiące zdobywali teren w dość szybkim tempie, a Ukraińcy koncentrowali się na opóźnianiu marszu wroga w kierunku miasta, systematycznie cofając się na osi Pokrowska. Kijów równolegle skierował znaczne siły do niespodziewanej inwazji na obwód kurski. "Forbes" donosi, że niezależnie od wysiłków pod Kurskiem, Ukraińcy byli w stanie utrzymać w rezerwie 4-5 dobrze wyposażonych brygad, które w ostatnich dniach ruszyły do akcji.
Skala kontrataków jest niewielka, ale już wywołała poruszenie wśród rosyjskich blogerów militarnych.
"Dzieje się dokładnie to, co przewidywano. Ukraińskie Siły Zbrojne rozpoczęły kontratak w rejonie Sełydowe, Torecka i Nju Jorku. To oznacza, że wróg nadal ma rezerwy i może z ich pomocą wpływać na tempo naszej ofensywy" - pisze jeden z nich.
Wiadomo, że posiłki, które Kijów rzucił na ten odcinek, to 93. Brygada Zmechanizowana, Brygada Kara-Dag Gwardii Narodowej i 12. Brygada "Azow". Wymienione jednostki to elita Sił Zbrojnych Ukrainy i jednostki szturmowe.
Żołnierze Kara-Dag (nazwa pochodzi od pasma górskiego na Krymie) strzegą drogi prowadzącej do miejscowości Sełydowe, stanowiącej twierdzę między na linii frontu między Pokrowskiem a Ukrainskim. Jeżeli Rosjanie myślą poważnie o skutecznej ofensywie na Pokrowsk, będą musieli przejąć Sełydowe. Na razie, pomimo rzucania na ten odcinek znacznych sił i sprzętu, wojsko Władimira Putina jest skutecznie odpierane.
Równocześnie w rejonie Nju Jorku operują Azowcy, którzy 6 września ogłosili, że udało im się odbić z rąk rosyjskich część osady. Ukraińskie operacje mają ograniczony charakter i eksperci są zgodni, że nie należy spodziewać się przełomu, ale spowolnienie rosyjskiej ofensywy stało się realne, chociaż Rosjanie nadal mają w rejonie Pokrowska przewagę liczebną 4:1.
Wojska Putina nie mogą sobie pozwolić na utratę dynamiki. Każdy dzień, w którym nie uda im się posunąć naprzód, to dodatkowy moment oddechu dla Ukraińców, którzy mogą się okopać i wzmocnić pozycje przed nadchodzącą zimą. "Forbes" nie ma wątpliwości, że rezultat bitwy o Pokrowsk może być decydujący w kontekście całej wojny.
Liczące przed wojną 60 tys. mieszkańców miasto, położone jest na skrzyżowaniu linii kolejowych, umożliwiających zaopatrywanie wojsk ukraińskich w Donbasie. Obecnie to właśnie Kramatorsk i Pokrowsk pełnią najważniejszą funkcję w logistyce ukraińskiej w tym rejonie walk. "Utrata zarówno drogi (do Pokrowska), jak i linii kolejowej pogorszyłaby sytuację sił ukraińskich w Donbasie, co doprowadziłoby do potencjalnej utraty Kurachowego, Wuhłedaru i obszarów na południe i północ od Torecka" - analizuje serwis Frontelligence Insight.
Kolejnym problemem związanym z ewentualną utratą miasta jest fakt, że leży ono 20 km od granicy obwodu dniepropietrowskiego. Jeżeli Pokrowsk upadnie, Rosjanie będą mieli otwartą drogę na Dniepr. Dzisiaj jednak perspektywa przejęcia przez Moskwę kolejnego ważnego ośrodka w Donbasie, wydaje się dużo mniej prawdopodobna.