Białoruska tenisistka Aryna Sabalenka podkreśla, że komentarze Alaksandra Łukaszenki na jej temat "nie pomagają". Druga w światowym rankingu zawodniczka przystąpi wieczorem do turnieju WTA w Stuttgarcie.
Jestem prawie pewna, że to nie pomaga. Nie wiem, co powiedzieć, ponieważ on może komentować moją grę, może komentować, co chce. Nie mam nic wspólnego z polityką... Jeśli po jego przemówieniu Ukraińcy będą mnie bardziej nienawidzić, to co mogę zrobić? - pytała Aryna Sabalenka w rozmowie z dziennikarzami w Stuttgarcie.
Gdybym mogła zatrzymać wojnę, to tak bym uczyniła, ale niestety to nie zależy ode mnie - dodała.
Alaksandr Łukaszenka, prezydent Białorusi od 1994 roku, jest od 2020 roku nieuznawany przez Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, Kanadę oraz Unię Europejską za legalnego przedstawiciela tego państwa na arenie międzynarodowej z powodu sfałszowanych wyborów.
W styczniu białoruski przywódca świętował zwycięstwo Sabalenki w wielkoszlemowym Australian Open, a niedawno oświadczył, że ludzie wiedzą, z jakiego kraju pochodzi zawodniczka, nawet jeśli gra pod neutralną flagą.
Od marca ubiegłego roku organizacje tenisowe ATP i WTA zabroniły zawodnikom z Rosji i Białorusi startów pod nazwą lub flagą swojego kraju z powodu wojny prowadzonej na Ukrainie.
Dziś wieczorem rozstawiona z numerem drugim Aryna Sabalenka rozpocznie rywalizację w turnieju WTA w Stuttgarcie od drugiej rundy. Jej przeciwniczką będzie Czeszka Barbora Krejčíková.
W czwartek - również od drugiej rundy - przystąpi do gry liderka światowego rankingu Iga Świątek. Broniąca tytułu w Stuttgarcie Polka zmierzy się z Chinką Qinwen Zheng.