"Rostów nad Donem", czyli rosyjski okręt podwodny uszkodzony w wyniku ubiegłotygodniowego ataku Ukraińców na stocznię w Sewastopolu, raczej nie wróci do służby we Flocie Czarnomorskiej. Z opublikowanych zdjęć można wywnioskować, że łatwiej spisać okręt na straty, niż podjąć się remontu.
W ataku zniszczony został rosyjski okręt desantowy projektu 775 (w kodzie NATO: "Ropucha") "Mińsk", a poważnie uszkodzony - okręt podwodny projektu 877 (w kodzie NATO: "Kilo") "Rostów nad Donem". Portal brytyjskiej stacji Sky News poinformował, że do ataku Ukraińcy użyli pocisków manewrujących Storm Shadow.
Do tej pory nieznany był rozmiar szkód okrętu podwodnego. W poniedziałek członkowie niezależnej organizacji Conflict Intelligence Team (CIT) opublikowali zdjęcia, na których widać, że "Rostów nad Donem" został trafiony dwukrotnie.