Niemiecki koncern zbrojeniowy MBDA naciska na rząd federalny, by ten zaczął podejmować szybsze decyzje w sprawie zamówień. Koncern tłumaczy, że jeśli Berlin nie przyspieszy, produkcja pocisków manewrujących Taurus nie będzie mogła zostać wznowiona. O systemy dalekiego zasięgu prosi od dawna Ukraina, ale rząd Olafa Scholza systematycznie odmawia ich przekazania.
O sprawie informuje serwis Der Spiegel. "Przemysł zbrojeniowy potrzebuje podstawowego obciążenia produkcji" - mówi cytowany przez niemiecki portal szef niemieckiej spółki Thomas Gottschild, tłumacząc, że producentom zależy na osiągnięciu opłacalności utrzymywania łańcucha dostaw, sprzętu badawczego i specjalistów.
Przerwanie produkcji, tak jak miało to miejsce w przypadku Taurusa, stanowi wyzwanie dla naszej branży. W tym przypadku nasi dostawcy, którymi często są małe i średnie firmy, wstrzymują produkcję - poinformował.
MBDA nie może produkować nowych taurusów, bo rząd RFN zwleka z zamówieniami, a tworzenie zapasów jest po prostu nieopłacalne - tłumaczy Spiegel. Mali i średni podwykonawcy również wstrzymali dostawy, bo najpierw musieliby przeorganizować produkcję i zabezpieczyć surowce, co oczywiście w sytuacji braku zamówień, nie ma sensu.
Oczywiście w kontekście braku zamówień rządu federalnego, powstaje pytanie: co z dostawami taurusów na Ukrainę? Kontrakty dla Kijowa, mogłyby zabezpieczyć produkcję pocisków na dłuższy czas.
Pociski Taurus potrzebne są Ukraińcom do niszczenia rosyjskich łańcuchów logistycznych i celów strategicznych. Na razie siły Kijowa starają się używać pocisków manewrujących brytyjskiej, francuskiej i amerykańskiej produkcji. Taurusy znacznie zwiększyłyby jednak zasięg rażenia - do 500 km. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz odrzuca jednak możliwość przekazania broni Ukrainie. Jak tłumaczy Spiegel - decyzja ta ma charakter polityczny. Jak można przypuszczać, Berlin nie przekaże Ukrainie broni dalekiego zasięgu, dopóki nie zrobią tego sojusznicy z USA.