Wbrew wcześniejszym słowom rzecznika Kremla, śledztwo w sprawie Jewgienija Prigożyna nie zostało umorzone. Gazeta Kommiersant i agencja Ria podały, że śledztwo w sprawie buntu zainicjowanego przez szefa Grupy Wagnera wciąż trwa.

Postępowanie w sprawie złamania 279. artykułu rosyjskiego kodeksu karnego Rosji trwa nadal, a jego przedmiotem jest bunt zbrojny zainicjowany przez Jewgienija Prigożyna

Co zrozumiałe, głównym podejrzanym w sprawie jest szef wagnerowców. Informacje na ten temat podały dwa różne rosyjskie media, które powołują się na swoje źródła w komitecie śledczym FSB (Federalnej Służby Bezpieczeństwa).

Według źródeł, jest za wcześnie na jakiekolwiek decyzje w sprawie zainicjowanego w sobotę postępowania.

Te informacje stoją w sprzeczności z komunikatem rzecznika Kremla. Po tym, gdy Moskwa doszła do porozumienia z Prigożynem, Dmitrij Pieskow oznajmił, że najemnicy nie będą odpowiadać przed rosyjskim wymiarem sprawiedliwości tylko wrócą na front. Co zaś tyczy się samego Prigożyna, Pieskow zapowiedział wyraźnie, że postępowanie w jego sprawie zostanie umorzone, a "kucharz Putina" wyjedzie na Białoruś. 

W piątek lider najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn przekazał, że oddziały regularnej rosyjskiej armii zaatakowały obóz jego żołnierzy, co poskutkowało licznymi ofiarami śmiertelnymi. Oznajmił, że zamierza "przywrócić sprawiedliwość" w siłach zbrojnych i wezwał, by nie okazywać mu sprzeciwu.

W sobotę cały świat obserwował dynamiczny rozwój sytuacji w Rosji. Wojska Prigożyna zajęły Rostow nad Donem i Woroneż, gdzie udało im się podporządkować bazę militarną. Szef wagnerowców domagał się od Kremla, by usunąć ze stanowisk ministra obrony Sergieja Szojgu i Walerija Gierasimowa - Szefa Sztabu Generalnego Rosyjskich Sił Zbrojnych.

Żądania Prigożyna nie zostały spełnione a on sam zapowiedział, że ruszy z armią na Moskwę. Na zapowiedziach jednak się skończyło. Władze w Moskwie rzekomo doszły do porozumienia z przywódcą najemników, a ten ostatni ogłosił zakończenie rebelii i wyjechał z Rostowa. Od tej pory nie wiadomo co się z nim dzieje. 

Niektórzy analitycy twierdzą, że wydarzenia w Rosji były inscenizacją, której celem jest przeniesienie wojsk Grupy Wagnera na Białoruś i atak od północy na Ukrainę.

Ruchy wojsk rosyjskich monitorują dokładnie Ukraińcy, którzy zaprzeczają, by dostrzeżono niepokojące manewry za północną granicą kraju. Dowodzący ukraińską armią podkreślają też, że ewentualny atak z Białorusi, byłby dla Rosjan samobójstwem.

Opracowanie: