Wprowadzenie licencji importowych może być rozwiązaniem dla polskich rolników, którzy obawiają się nadmiernego importu produktów z Ukrainy. Polska prowadzi rozmowy w tej sprawie z Kijowem - ustaliła nasza korespondentka w Brukseli.

Co więcej, pojawiła się nowa, korzystniejsza dla Polski propozycja unijnego rozporządzenia przedłużającego do 2025 roku bezcłowy handel z Ukrainą. 

Polskie władze wychodzą z założenia, że można wspierać Ukrainę jednocześnie chroniąc interesy polskich rolników. 

Polska negocjuje z Ukrainą wprowadzenie licencji importowych, które ograniczyłby napływ z Ukrainy nie tylko zbóż, ale także owoców, warzyw, drobiu, jaj czy cukru.  KE jeszcze w zeszłym roku proponowała takie rozwiązanie, ale teraz polskie władze zamierzają wprowadzić nowe zabezpieczenie, czyli weryfikację wiarygodności ukraińskich licencji.

Chociaż takie rozwiązanie nie byłoby całkowicie zgodne z zasadami wolnego rynku, Bruksela jest gotowa zgodzić się na nie. Pod warunkiem zakończenia polsko-ukraińskiego sporu. 

Na razie jednak - jak ustaliła dziennikarka RMF FM - Ukraina nie spieszy się z kompromisem w sprawie certyfikatów. Polscy dyplomaci podejrzewają, że Kijów może czekać na inne porozumienie. Chodzi o unijne rozporządzenie przedłużające handel. 

Mając pewność, że KE nie zrezygnuje z bezcłowego importu z Ukrainy, kraj ten będzie mieć lepszą pozycję w rozmowach z Polską. 

Z kolei wzorem dla Warszawy jest porozumienie w sprawie certyfikatów, które zawarły z Ukrainą: Bułgaria i Rumunia (ten kraj wprowadził także u siebie kontrole ukraińskich certyfikatów - przyp. red). Po wprowadzeniu licencji Polska zrezygnowałaby z dotychczasowego embarga na ukraiński import. 

"Przedłużanie tej sytuacji grozi wszczęciem przez KE procedury o naruszenie unijnego prawa" - mówi unijny dyplomata.

Certyfikaty na import z Ukrainy mają rozwiązać problem "tu i teraz". Rozwiązanie to oznacza, że Polska nie będzie już tak stanowczo domagać się, aby w nowym unijnym rozporządzeniu wpisano ograniczenia ilościowe na drób czy cukier. Postulował to w swoim liście do KE minister rolnictwa Czesław Siekierski. 

Korzystniejsze rozwiązania szykują się także w rozporządzeniu, które Bruksela ma przyjąć w przyszłym tygodniu. Jak  się dowiedziała dziennikarka RMF FM, chodzi o nowy zapis o wzmocnionej klauzuli ochronnej. Do tej pory hamulec bezpieczeństwa w związku z nadmiernym importem z Ukrainy można było zaciągnąć tylko jeżeli problemy pojawiły się na całym unijnym rynku. Nowa propozycja zakłada natomiast uruchomienie go nawet w przypadku zakłóceń regionalnych.

W takiej sytuacji już po dwóch tygodniach byłaby możliwość wprowadzenia decyzją KE czasowych ograniczeń w handlu z Ukrainą na 4 miesiące. Dopiero potem następowałaby dogłębna analiza KE.

Hamulec bezpieczeństwa oznaczyłby możliwość wprowadzenia ograniczeń (np. kontyngentów) w przypadku np. nadmiernego importu cukru z Ukrainy.

Opracowanie: