Rosja jest groźna nie tylko z powodu posiadania arsenału jądrowego, ale przede wszystkim dlatego, że stała się bardzo nieprzewidywalna, o czym świadczą ostatnie wydarzenia związane z buntem najemniczej armii Jewgienija Prigożyna. Prezydent Litwy Gitanas Nauseda postuluje dalsze wzmacnianie wschodniej flanki NATO.
Jeśli szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn ze swymi niejasnymi zamiarami ma wylądować na wygnaniu na Białorusi, to konieczne będzie podwyższenie bezpieczeństwa na wschodniej granicy. I nie mówię tego o granicy Litwy, lecz o NATO jako całości - przekazał Nauseda, cytowany przez litewskie radio.
Prezydent Litwy podkreślił, że wewnętrzne perturbacje w Rosji niosą ze sobą "nieuniknione konsekwencje" dla bezpieczeństwa całej wschodniej granicy Sojuszu Północnoatlantyckiego i wszystkich krajów z Rosją sąsiadujących.
Choć szef Grupy Wagnera miał udać się na Białoruś, nie ma na razie żadnych potwierdzonych informacji, że faktycznie tam dotarł.
W piątek Jewgienij Prigożyn poinformował, że jego siły zostały zaatakowane przez regularne wojska rosyjskie i zażądał dymisji dowództwa wojskowego. Wagnerowcy wkroczyli do Rostowa nad Donem, gdzie zajęli centrum dowodzenia i zapowiedzieli, że zmierzają w kierunku Moskwy.
Zgodnie z porozumieniem zawartym przez Prigożyna z władzami w Moskwie za pośrednictwem autorytarnego lidera Białorusi Alaksandra Łukaszenki w sobotę po rezygnacji szefa Grupy Wagnera z marszu na rosyjską stolicę, Prigożyn miał udać się na Białoruś.