Nie było, nie ma i najprawdopodobniej nie będzie negocjacji dotyczących wstrzymania ognia między Rosją i Ukrainą - poinformował rzecznik Kremla Dmitri Pieskow. Rosjanie przekazali, że Kijów musi spodziewać się odpowiedzi za ofensywę w obwodzie kurskim. Pieskow wypowiedział te słowa kilka godzin po tym, gdy Rosja przeprowadziła jeden z najpotężniejszych ataków na ukraińską infrastrukturę energetyczną.

Wcześniej już sam Władimir Putin komentował wtargnięcie ukraińskich sił zbrojnych do Rosji. Stwierdził, że Ukraina doczeka się "godnej odpowiedzi".

Tak wrogie działania nie mogą pozostać bez adekwatnej odpowiedzi - powiedział dziś Dmitri Pieskow - I odpowiedź zdecydowanie nastąpi - podkreślił.

Trudno przewidzieć, o jakiej reakcji mogą myśleć na Kremlu, skoro dziś Rosjanie przeprowadzili zmasowany atak powietrzny na krytyczną infrastrukturę w Ukrainie.

Było to jedno z największych uderzeń łączonych. Ponad 100 rakiet różnych typów i około 100 Shahedów. I, podobnie jak większość poprzednich rosyjskich ataków, ten był równie podły, bo wymierzony w krytyczną infrastrukturę cywilną - mówił dziś Wołodymyr Zełenski, dodając, że atak wyrządził wiele szkód w systemie energetycznym Ukrainy.

Putin to chory człowiek - ocenił Zełenski. Zrozumiałe jest też jednak, że on może robić tylko to, na co pozwala mu świat. Słabość, niewystarczające decyzje, w odpowiedzi podsycają terror. I każdy przywódca, każdy nasz partner wie, jakie zdecydowane decyzje są potrzebne, aby zakończyć tę wojnę i zakończyć ją sprawiedliwie - przekazał prezydent.

Wiele wskazuje na to, że w ten sposób oddala się perspektywa negocjacji w sprawie zawieszenia broni między oboma krajami.

W przestrzeni medialnej pojawiały się ostatnio doniesienia o tym, że takie rozmowy mogą już się odbywać. Dziś rzecznik Kremla zaprzeczył tym informacjom: dodając, że "temat negocjacji w tym momencie przestał mieć znaczenie".