W piątek rozpocznie się wizyta papieża Franciszka na Węgrzech. Głowa Kościoła Katolickiego jedzie do Budapesztu chociaż zaproszenia do Polski i Ukrainy wciąż pozostają aktualne. Władze węgierskie będą próbować wykorzystać to wydarzenie do usankcjonowania swojej polityki. Polityki, która wbrew zachodnim partnerom Węgier, jest najbardziej prorosyjska w Europie. Viktor Orban nie kryje się ze swoją niechęcią do udzielania wsparcia Kijowowi i traktowania Ukrainy, jako przyszłego członka NATO. Z Dominikiem Hejjem z Instytutu Europy Środkowej i Dziennika Gazety Prawnej rozmawiał w Radiu RMF24 Tomasz Terlikowski. Jakie mogą być geopolityczne konsekwencje tej pielgrzymki oraz jak Węgry się do niej przygotowują?
To już druga wizyta papieża na Węgrzech. Tym razem niekoniecznie chodzi jednak o duszpasterską pracę nad zlaicyzowanym społeczeństwem węgierskim. Piątkowa pielgrzymka jest w opinii publicznej odbierana bardziej w kategoriach politycznych.
Pielgrzymkę przygotowuje na Węgrzech sztab, który tworzą w większości przedstawiciele Kościoła reformowanego. W tym gronie tylko Zsolt Semjén, wicepremier rządu jest rzymskim katolikiem. To pokazuje, jak społeczeństwo węgierskie jest zróżnicowane pod względem religijnym. Mam wrażenie jednak, że dużo mniej mówi się właśnie o tym wymiarze religijnym, a właśnie bardziej o tym wymiarze politycznym. Chodzi o głos pokoju, który ma wybrzmieć właśnie na Węgrzech - tłumaczy Dominik Hejj.
W kontekście pokoju w Ukrainie, Watykan i Węgry mówią jednym głosem. Chodzi tu już nie o "pokój sprawiedliwy" - czyli taki za którym optuje Kijów, Warszawa i ich najbliżsi sojusznicy - ale podpisany nawet za wszelką cenę, również oddania Rosji części ziem zajętych w wyniku inwazji.
Nawet pani prezydent Węgier [Katalin Novák - przyp.red.] w jednym z tygodników katolickich, wskazywała na to, że ma nadzieję, że papież przywróci głos pokoju i tę nadzieję na pokój, której Węgry zostały pozbawione. Papież jako przedstawiciel globalnego Południa ma być tym podmiotem, tym politykiem, który udowodni, że głos pokoju jest dominujący na świecie - przewiduje ekspert.
Wizyta Franciszka rozpocznie się najpierw spotkaniem z prezydent Węgier. Potem na audiencję przyjęty zostanie premier Viktor Orban, a później przyjdzie czas na uroczystość religijną. Pojawiły się też pogłoski, że przygotowywane jest spotkanie z uchodźcami z Ukrainy - informacje na ten temat nie są jednak sprawdzone. Oficjalnie uchodźców z Ukrainy jest na Węgrzech stosunkowo niewielu, a wśród nich i tak przeważają Węgrzy z terenów Rusi Karpackiej.
Te dane, które publikuje ONZ w sprawie struktury tego, jaka liczba osób przekroczyła granice Węgier, nie tylko z Ukrainy, ale też oczywiście z Rumunii czy Bułgarii, kiedy tamtędy próbowano uciekać - mówią, że na Węgrzech mogło pojawić się nawet 3 miliony uchodźców. Natomiast liczba osób, które fizycznie złożyły pozwolenia, prośby o to, żeby zostać na Węgrzech, to jest niecałe 40 tysięcy osób - mówi Hejj.
Węgierscy politycy zamierzają wizytę papieża maksymalnie eksploatować w przestrzeni medialnej. Niewątpliwie jest to ważna wizyta też dla Węgrów, żeby usłyszeć o przesłaniu pokoju, o tym, że Węgry nie są osamotnione i myślę, że na to się mocno liczy. Nie ma jeszcze żadnych informacji dotyczących tego, co pojawi się w homilii papieża. Mam wrażenie jednak, że to spotkanie jest zdecydowanie bardziej istotne dla władzy.
Stąd machina propagandowa, która przygotowuje już całą scenografię pod nadchodzącą pielgrzymkę. Węgierski parlament obwieszony jest flagami. Zdjęcia Franciszka na takim tle, będzie mocnym sygnałem politycznym wysłanym w świat.
Niewątpliwie to będą zdjęcia, które się przydadzą i w bieżącej kampanii, w tej, która będzie przed wyborami samorządowymi, i później tej, która pojawi się przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. To wszystko czeka nas w przyszłym roku, a w zależności od tego, co się będzie działo wokół wojny, to te zdjęcia będą miały też niewątpliwie legitymizować politykę węgierską i takie przeświadczenia, że Węgry są w stanie mediować w taki sposób, jak myśli o tym w dużej mierze Watykan. Kolejnym istotną sprawą będzie oczywiście pokazanie, że Węgrzy są otwarci na każde wyznanie w obrządku chrześcijańskim i że pomagają chrześcijanom, ale nie zamykają drzwi też przed innymi wyznaniami.
Nowym prawosławnym metropolitą Budapesztu i całych Węgier został Hilarion, czyli Grigorij Walerijewicz Alfiejew, czyli były przewodniczący Wydziału Zewnętrznych Stosunków Cerkiewnych Patriarchatu Moskiewskiego i został, jak mówią niektórzy "zesłany" lub "wysłany" właśnie na Węgry. To niewątpliwie podnosi polityczną wagę wizyty papieża.
Pytanie zupełnie otwarte, na które ja nie potrafię odpowiedzieć: w jaki sposób służby czy doradcy papieża zadbają o to, żeby nie udało się wykorzystać tej wizyty do tego, żeby legitymizować węgierskie podejście do wojny.
To, co jest ciekawe, a czego nigdy nie było, to jest wezwanie do tego, żeby wszyscy przedstawiciele różnych stronnictw politycznych mogli spotkać się na mszy w niedzielę i żeby na chwilę zakopać wojenny topór. Nie zgodzono się, przynajmniej taka jest deklaracja, na marsz pokoju, który zawsze wspierał Fides. Od aspektu politycznego tej wizyty nie będzie dało się jednak uciec.
Opracowanie: Emilia Witkowska