Rubiżne, obwód rostowski i Pietropawłowka. To lokalizacje zaatakowane ostatnio przez Rosjan. Problem polega na tym, że wszystkie należą do Rosji... W rosyjskiej armii obserwujemy chyba pewne rozluźnienie. Przez długi czas było cicho o większych błędach armii Władimira Putina. W ostatnim tygodniu, okupanci nadrabiają zaległości w popełnianiu zdumiewających błędów.

Obwód roztowski - z "procy" w spadochroniarzy

Rosyjskie kanały donoszą o fatalnej pomyłce w obwodzie rostowskim położonym tuż przy granicy z Ukrainą. Rosyjska obrona powietrzna otworzyła ogień do ćwiczących spadochroniarzy - również rosyjskich.

Do incydentu doszło na poligonie Kuzminski. Operator działka ZU-23-2 (nazywanego "Procą"), służącego do niszczenia celów powietrznych na małych wysokościach otworzył ogień do niczego nieświadomych spadochroniarzy, którzy próbowali wylądować w wyznaczonej strefie ćwiczeń. Strzelał niezbyt celnie. Większość znajdujących się w powietrzu żołnierzy wojsk powietrznodesantowych przeżyła salwę. Dwóch jednak zostało trafionych.

Wszystko nie wynikało jedynie z nagłego zaćmienia umysłu rosyjskiego strzelca, ale z dużo głębszego nieporozumienia. Wcześniej zaplanowane zostały przełożone na noc. Dowódcy kompanii mieli być temu przeciwni, ale ostatecznie - rozkaz to rozkaz.

Samolot z żołnierzami na pokładzie przybył pod wskazane współrzędne i rozpoczął zrzut. "Kiedy żołnierze zaczęli zbliżać się do ziemi, zaczęto do nich strzelać" - pisze serwis Kremlowska Tabakierka.

Wojsko już rozpoczęło dochodzenie w tej sprawie. Mówi się, że przed incydentem pełnił służbę przez 14 godzin, co stanowi "naruszenie wszelkich obowiązujących norm". Sytuacja jest o tyle kłopotliwa, że żołnierz wrócił niedawno ze strefy walk w Ukrainie i został odznaczony za wyjątkowo dobrą służbę. Jak informuje "Tabakierka" - zmarli spadochroniarze w wojnie nie zdążyli wziąć udziału.

"Nieplanowane zrzuty amunicji"

Rubiżne - obwód ługański. Tu walki są na porządku dziennym, nie można więc dziwić się pewnej nerwowości rosyjskich pilotów. Tym bardziej, że w ciągu ostatnich tygodni ukraińska obrona przeciwlotnicza odesłała na złomowisko kilka z najlepszych maszyn, jakimi latają piloci z Rosji.

Leonid Pasiecznik - przywódca nieuznawanej republiki ługańskiej - poinformował dzisiaj co następuje:

"Podczas wykonywania zadań bojowych przez samolot Sił Powietrzno-Kosmicznych Federacji Rosyjskiej nad miastem Rubiżne doszło do awaryjnego wystrzelenia amunicji z samolotu FAB-250".

Pasiecznik dodaje, że na szczęście nikomu nic się nie stało, ale natychmiast zarządzono ewakuację. Amunicja prawdopodobnie nie eksplodowała, bo - mówią władze ługańska - "eksperci podejmą decyzję o jej neutralizacji".

W Pietropawłowce jednak nie było czego "neutralizować"

To nie był najlepszy tydzień dla mieszkańców przygranicznych miejscowości w Rosji. Jeśli nie zagrożenie ze strony ukraińskich dronów, to "awaryjne zrzuty" maszyn bojowych ojczyźnianej armii.

W Pietropawłowce (obwód woroneski) 2 stycznia rano również "doszło do nieprawidłowego zrzutu amunicji". Rosjanie twierdzą, że ofiar nie było. Jeżeli tak jest w istocie, to mieszkańcy mieli gigantyczne szczęście, zwłaszcza gdy spojrzymy na skalę zniszczeń dokonanych przez niekontrolowany "zrzut".

Prawdopodobnie najbardziej spektakularnym przykładem nieumyślnego zbombardowania własnego miasta przez Rosjan pozostaje jednak wypadek z Biełgorodu. W kwietniu 2023 roku przelatujący nad centrum miasta rosyjski Su-34 odpalił pociski, które dosłownie zrujnowały jedną z głównych arterii. W eksplozji poszkodowane zostały o dziwo jedynie dwie osoby.