Przedstawiony przez niemiecką gazetę "Bild" rosyjski plan dalszego zajmowania ukraińskich ziem jest zbieżny z prowadzonymi przez Rosję miejscowymi operacjami ofensywnymi - pisze amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Według informacji dziennika "Bild"Rosja pracuje nad wdrożeniem nowego średnioterminowego planu wojennego przeciw Ukrainie, który po raz kolejny przewiduje podbój dużych obszarów sąsiedniego kraju. Rosja liczy na dalszy spadek poparcia Zachodu dla Ukrainy - a także na pozorowane negocjacje mające na celu wprowadzenie świata w błąd co do "pokojowych intencji" Rosji.
Kreml wyznaczył również konkretne cele dla swojej armii w zakresie nowych podbojów na Ukrainie - wynika z informacji wywiadowczych udostępnionych "Bildowi".
Rosyjski plan zakłada, że cały Donbas, tj. obwody doniecki i ługański, znajdzie się pod rosyjską kontrolą do końca 2024 r. i Rosjanie dotrą aż do rzeki Oskoł w obwodzie charkowskim.
Według ustaleń wywiadu Moskwa planuje podbić dużą część obwodów zaporoskiego, dniepropietrowskiego i charkowskiego w 2025 i 2026 roku, "w miarę możliwości łącznie z miastem Charków", jak donosi osoba wtajemniczona. "W ciągu 36 miesięcy całe wschodnie terytoria na lewo od Dniepru mają zostać podbite" - twierdzi "Bild".
ISW zaznacza, że nie może potwierdzić doniesień gazety, lecz zwraca uwagę, że w 2021 roku dziennik podawał dosyć dokładne informacje wywiadowcze na temat planowanej wówczas przez Rosję inwazji na Ukrainę. Analitycy podkreślają też, że przestawiony przez "Bild" plan zajęcia obwodu ługańskiego, donieckiego i charkowskiego do końca 2024 r. jest zbieżny z prowadzonymi przez rosyjskie wojsko miejscowymi operacjami ofensywnymi w tych regionach.
Eksperci wskazują też, że rzekomy rosyjski plan prowadzenia wojny do 2026 r. pasuje do kontynuowanych przez Rosję przygotowań do długiej wojny.
ISW pisze, że w jego ocenie nagłe załamanie się pomocy zachodniej dla Ukrainy najprawdopodobniej doprowadziłoby wcześniej czy później do stracenia przez Ukrainę możliwości powstrzymywania rosyjskich wojsk. W efekcie rosyjskie siły mogłyby przesunąć się aż do zachodniej granicy Ukrainy.