Były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew nie może się powstrzymać od komentowania na swoim kanale na Telegramie bieżących informacji z Ukrainy. Tym razem odniósł się do spotkania we Lwowie prezydentów Polski, Ukrainy i Litwy.
Przywódcy Polski, Ukrainy i Litwy spotkali się we Lwowie na szczycie prezydentów Trójkąta Lubelskiego. Po rozmowach Andrzej Duda, Wołodymyr Zełenski i Gitanas Nauseda podpisali wspólną deklarację. Jej treść zamieszczono na stronie internetowej KPRP.
Duda, Zełenski i Nauseda podkreślili w deklaracji, że dostrzegają bezprecedensową rolę i skalę pomocy świadczonej przez Rzeczpospolitą Polską i Republikę Litewską od samego początku agresji rosyjskiej, w tym pomocy humanitarnej i wojskowej oraz natychmiastowego wsparcia energetycznego i w pełni popierają przyrodzone prawo Ukrainy do samoobrony i wyboru własnych rozwiązań w zakresie bezpieczeństwa.
Prezydenci Polski, Ukrainy i Litwy przypomnieli o niezachwianym poparciu Unii Europejskiej i NATO dla niepodległości, suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy w jej granicach uznanych przez społeczność międzynarodową w 1991 r., a także o znaczącym wkładzie Ukrainy w bezpieczeństwo obszaru euroatlantyckiego i poza nim, w szczególności poprzez odstraszanie militarnego zagrożenia ze strony Rosji.
Prezydent Andrzej Duda podczas środowej wizyty na Ukrainie poinformował też, że Polska podjęła decyzję o przekazaniu temu krajowi kompanii czołgów Leopard, w ramach budowania międzynarodowej koalicji w tej sprawie.
Miedwiediew skomentował spotkanie w swoim stylu. "We Lwowie zebrało się trzech nieszczęśników z Warszawy, Wilna i Kijowa cierpiących z powodu imperialnych ambicji i fantomowych bólów wywołanych przez nękającą ich historię" - zaczął w swój wpis.
Później skupił się na kwestii dostawy czołgów dla Ukrainy. "Modlą się, jak się okazało, o czołgi. Są tam wszelkiego rodzaju Leopardy, zmodernizowane przez naszych wrogów T-72, jakieś inne angielskie starocie trudne do sprzedaży. Całe to żelastwo i tak wkrótce stanie się zardzewiałym złomem i nie uratuje sztucznego, rozpadającego się kraju" - przekonuje.
"We Lwowie, który znów będzie Lembergiem, spotkali się po to, by odpowiednio przyłączyć zachodnie regiony Ukrainy do nowych (dawnych) panów" - dodał.