"W Rosji coraz częściej dochodzi do przypadków samookaleczeń i samobójstw związanych z powołaniem do wojska lub z powodu nacisków na dowódców niższego szczebla" - donosi niezależny rosyjski portal theins.ru.
W Wyższej Szkole Dowództwa Wojskowego w Nowosybirsku zmobilizowany mężczyzna postrzelił się w nogę - doniósł w poniedziałek theins.ru, powołując się na lokalne media.
Został pojmany przez przełożonych dosłownie przed własnym domem. Nie chciał iść na wojnę, ale nie miał, gdzie się ukryć przed wojskową komendą uzupełnień. I w końcu rozwiązał problem w ten sposób. (...) Wśród powołanych do armii dużo mówiło się o tym, że zmobilizowani zostaną wysłani w strefę wojny - powiedział jeden z kolegów postrzelonego mężczyzny.
Z kolei lokalna gazeta z Władywostoku poinformowała, że oficer odpowiedzialny za mobilizację strzelił sobie pięć razy w klatkę piersiową, wskutek czego poniósł śmierć.
Pułkownik Wadim Bojko, który pracował w Pacyficznym Instytucie Wojenno-Morskim miał za zadanie naprawiać sprzęt wojskowy dla zmobilizowanych i przygotowywać rekrutów do działań bojowych.
"Wielokrotnie zgłaszał przełożonym, że sprzęt jest niesprawny i nie ma go dla zmobilizowanych, ale dowództwo nie reagowało na jego apele" - wyjaśniała gazeta.
14 listopada, po przeprowadzeniu kontroli, powiedziano pułkownikowi, że zostanie przeciwko niemu wszczęta sprawa karna o utratę i uszkodzenie mienia państwowego o wartości 100 milionów rubli (ok. 7,3 mln zł - przyp. red.), a na poczet długu zostanie mu odebrane mienie - powiedziała jego żona. 16 listopada zastrzelił się.
Putin wydał 21 września dekret o mobilizacji na wojnę z Ukrainą, zgodnie z którym pod broń miało zostać powołanych około 300 tys. rezerwistów. W ramach mobilizacji przy wzywaniu do odbycia służby wojskowej dochodzi do coraz bardziej kuriozalnych przypadków.
Wezwania do wojska otrzymują osoby, które zaginęły na wojnie oraz przeciwnicy lokalnych polityków. Wezwanie na front otrzymują też osoby niepełnosprawne lub będące w wieku uniemożliwiającym jakąkolwiek służbę. Powołania są także doręczane na adresy nieżyjących już osób.