Aleksander Subbotin, miliarder i były menadżer koncernu Łukoil zmarł w tajemniczych okolicznościach podczas sesji u szamana.
Aleksander Subbotin poddał się sesji, która miała wyleczyć go z kaca i alkoholizmu.
Nie był to pierwszy raz, kiedy odwiedził dom małżeństwa szamanów w Mytiszczach.
Podczas seansu spirytystycznego szaman podał mu jad ropuchy.
Kuracja zamiast mu pomóc, sprawiła, że Subbotin źle się poczuł i zaczął skarżyć się na ból serca.
Zamiast wezwać karetkę pogotowia, szaman podał byłego szefowi Łukoila krople na serce i kazał się przespać. Mężczyzna zmarł.
To kolejna tajemnicza śmierć wśród rosyjskich oligarchów i biznesmenów od rozpoczęcia wojny w Ukrainie przez Rosję.
18 kwietnia w mieszkaniu w Moskwie znaleziono ciało byłego wiceprezesa Gazprombanku Władysława Awajewa. W środku były także zwłoki jego żony i córki. Makabrycznego odkrycia dokonała najstarsza córka Awajewa. Mieszkanie było zamknięte, a oligarcha miał w dłoni broń. Dlatego rosyjscy śledczy stwierdzili, że to samobójstwo. Awajew miał rzekomo być zazdrosny o żonę, która miała być w ciąży z ich szoferem.
Kilka dni później w wynajmowanej willi na Costa Brava w Hiszpanii znaleziono ciało Siergieja Protosenji, jego żony i córki. Protosenja był szefem rosyjskiej firmy gazowej Novatek. Jego majątek był wyceniany na 400 mln euro. Miejsce zbrodni sugerowało, że mężczyzna najpierw zabił kobietę i nastolatkę, a potem się powiesił. Śledczy nie znaleźli jednak żadnych śladów krwi na ciele oligarchy. Nie było jej też na narzędziu zbrodni.
25 lutego, tuż po wybuchu wojny, kochanka znalazła w luksusowym domu na Osiedlu Leninskoje w rejonie wyborskim obwodu leningradzkiego ciało Aleksandra Tiuliakowa odpowiadającego w Gazpromie za bezpieczeństwo korporacyjne. Mężczyzna według śledczych popełnił samobójstwo. Na jego ciele znaleziono jednak ślady pobicia.
W tym samym strzeżonym kompleksie domów w trzy tygodnie wcześniej znaleziono ciało Leonida Szulmana - szefa transportu w Gazprom Invest. Leżał na podłodze w łazience. Miał wiele ran kłutych. Według policji znaleziono przy nim list. Jego treści jednak nie ujawniono.
Serię rzekomych samobójstw oligarchów skomentował w tamtym tygodniu w rozmowie z "Bildem" Igor Wołobujew, były wiceprezes Gazprombanku. Wiedzieli za dużo, więc zostali wyeliminowani - mówił. Po wybuchu wojny Wołobujew postanowił opuścić Rosję, aby walczyć za Ukrainę.