"Rosja łamie prawo międzynarodowe, jest agresorem i okupantem. Napaść rosyjska na Ukrainę i okupacja międzynarodowo uznanych terytoriów Ukrainy, w tym Krymu, to zbrodnia" - w ten sposób prezydent Andrzej Duda skomentował swoją piątkową wypowiedź, która wywołała sporo kontrowersji. "Pan prezydent doprecyzował swoje słowa. Każdemu zdarza się przejęzyczenie. (...) To, co doprecyzował, jest zgodne ze stanowiskiem rządu i wydaje mi się, że zamyka sprawę" - powiedział szef MSZ Radosław Sikorski.
W piątek prezydent Andrzej Duda w rozmowie z Kanałem Zero pytany o to, czy Ukraina odzyska Krym, odpowiedział, że nie wie. Zaznaczył, że wierzy, że kraj ten odzyska Donieck i Ługańsk. Dodał, że półwysep Krymski jest "szczególny również ze względów historycznych". "Ponieważ w istocie jeżeli popatrzymy historycznie, to przez więcej czasu był w gestii Rosji" - dodał.
W odpowiedzi na powstałe zamieszanie i krytykę piątkowej wypowiedzi, w sobotę w mediach społecznościowych prezydent zamieścił wpis z komentarzem do swoich słów.
"Moje działania i stanowisko w sprawie rosyjskiej brutalnej agresji na Ukrainę były i są od pierwszego dnia jednoznaczne: Rosja łamie prawo międzynarodowe, jest agresorem i okupantem. Napaść rosyjska na Ukrainę i okupacja międzynarodowo uznanych terytoriów Ukrainy, w tym Krymu, to zbrodnia" - napisał prezydent na platformie X.
"Ta wojna nie może się zakończyć zwycięstwem Rosji. Trzeba zatrzymać, pokonać i zablokować na przyszłość rosyjski imperializm. Ukraina musi wygrać, bo tę wojnę musi wygrać Wolny Świat. Wszyscy stoimy ramię w ramię przy wolnej, suwerennej i niepodległej Ukrainie przeciw agresji i brutalnemu imperializmowi!" - podkreślił Duda.