Grupa Wagnera kończy przekazywanie broni regularnym siłom zbrojnym – poinformowało Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej. Wagnerowcy oddają wszystko, co mieli na wyposażeniu od armii rosyjskiej, m.in. ciężki sprzęt i tysiące ton amunicji.

W oświadczeniu rosyjskiego resortu obrony podano, że wagnerowcy zdali do magazynów wojskowych ponad 2 tys. sztuk sprzętu i ponad 2,5 tys. ton amunicji.

Na prezentowanym przez rosyjski MON materiale wideo pokazano czołgi, rakiety i inną ciężką broń - zwraca uwagę agencja Reutera.

W komunikatu zamieszczonym na Telegramie wskazano, że wagnerowcy zdali czołgi T-90, T-80, T-72B3, wieloprowadnicowe systemy rakietowe Grad i Uragan, przeciwlotnicze systemy rakietowe i artyleryjskie "Pancyr", samobieżne stanowiska artyleryjskie 2S1 "Goździk" 122 mm, 2S3 "Akacja" 152 mm, 2S5 "Hiacynt" 152 mm, 2S4 "Tulipan" 240 mm, oraz haubice i działa przeciwpancerne, systemy moździerzowe, wielozadaniowe ciągniki opancerzone, transportery opancerzone, a także pojazdy i broń strzelecką.

"Ciężkie pojazdy gąsienicowe, samobieżne działa artyleryjskie o dużej mocy i czołgi transportowane są do baz polowych przez ciągniki kołowe na przyczepach, aby zapobiec uszkodzeniu dróg asfaltowych. Pojazdy kołowe docierają na miejsce o własnych siłach" - stwierdza rosyjski MON. Zgodnie z komunikatem, do magazynów trafiło 20 tys. sztuk broni strzeleckiej, która dysponowała Grupa Wagnera.

Jeżeli to prawda, to przekazanie uzbrojenia jest jak dotąd najbardziej konkretnym sygnałem, że najemnicy z Grupy Wagnera wycofują się z operacji bojowych na Ukrainie - zauważa agencja Reutera.

Bunt Grupy Wagnera

Podczas puczu najemników dowodzonych przez Jewgienija Prigożyna w nocy z 23 na 24 czerwca jego odziały zajęły Rostów nad Donem. W orędziu wygłoszonym w trakcie buntu, prezydent Władimir Putin określił akcję oddziałów Jewgienija Prigożyna jako"cios w plecy" i akt zdrady, który grozi pogrążeniem kraju w wojnę domową.

Kolumna wagnerowców zmierzała w stronę Moskwy i znajdowała się już 200 km od stolicy Rosji, a według informacji ukraińskiego wywiadu wydzielony oddział dotarł do bazy Woroneż-45, w której składowane są ładunki jądrowe. Obecność wagnerowców w tym miejscu oraz groźba, że mogą wejść w posiadanie broni nuklearnej, miała być przyczyną pospiesznie zawartego porozumienia.

Na mocy umowy, w której zawarciu pośredniczył prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka, Grupa Wagnera jeszcze 24 czerwca wieczorem skierowała się do baz. Porozumienie zaakceptowane przez Władimira Putina zakładało rozbrojenie wagnerowców oraz zgodę na ich wyjazd na Białoruś lub dołączenie do regularnych oddziałów armii rosyjskiej.

Nie jest pewnie, gdzie obecnie przebywa Prigożyn. Początkowo miał trafić do Mińska, ale według wielu źródeł 29 czerwca spotkał się z Władimirem Putinem. Po tym spotkaniu miał zostać zatrzymany na Kremlu.

Niepewność dotyczy również przyszłości imperium biznesowego Prigożyna w Rosji i działań Grupy Wagnera w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Nazywany "kucharzem Putina" Prigożyn stracił już zamówienia na zaopatrywanie Kremla. Przejmowane przez ludzi wciąż wiernych Putinowi są również media Prigożyna i stworzona przez niego farma trolli pod Petersburgiem.