Niedawny incydent z udziałem rosyjskiego statku szpiegowskiego na wodach belgijskich Morza Północnego, to tylko "wierzchołek góry lodowej" - twierdzą belgijscy eksperci, cytowani przez dziennik "De Tijd". Wskazują oni, że każdego miesiąca pojawia się kilka informacji o podejrzanych obiektach oraz dziwnych pojemnikach przy wiatrakach.
Rosyjski statek szpiegowski został zauważony u wybrzeży Belgii w połowie listopada ubiegłego roku - poinformował w tym tygodniu gabinet ministra sprawiedliwości Vincenta Van Quickenborne’a. Nasze służby wywiadowcze biorą pod uwagę, że statek miał na celu gromadzenia informacji o wrażliwej infrastrukturze - przekazano mediom.
Doniesienia o tym, iż rosyjskie statki gromadziły informacje o kablach internetowych, gazociągach oraz farmach wiatrowych u wybrzeży Holandii przekazały wcześniej holenderskie służby wywiadowcze AIVD i MIVD. W ich ocenie może to oznaczać przygotowania do sabotażu infrastruktury energetycznej kraju.
W ocenie ekspertów, którzy zajmują się bezpieczeństwem belgijskiej części Morza Północnego, takich sytuacji jest o wiele więcej, a ujawnione przypadki, to jedynie "wierzchołek góry lodowej" i rosyjskie szpiegostwo w tym rejonie jest powszechne.
Jedno ze źródeł dziennika "De Tijd" szacuje, iż w ubiegłym roku zaobserwowano 80 podejrzanych jednostek na belgijskich wodach. Gazeta wskazuje, że Rosjanie używają do szpiegowania również statki towarowe pływające pod banderami innych krajów.
Na belgijskim Morzu Północnym znajduje się ponad 200 km kabli elektrycznych, od farm wiatrowych po wybrzeże i między Zeebrugge a Wielką Brytanią - czytamy w dzienniku. "De Tijd" podkreśla, że kable stanowią niezwykle wrażliwy element infrastruktury, gdyż mimo tego, że są zakopane w dnie morskim, są dość łatwe do wykrycia.