Ukraiński wywiad wojskowy potwierdza informację o ataku na rosyjską 126. gwardyjską brygadę obrony wybrzeża Floty Czarnomorskiej na Krymie. Atak został przeprowadzony w nocy z czwartku na piątek. Regionalny kanał Telegramu, Krymski Wiatr, poinformował o trzech zabitych i "bardzo wielu" rannych. "Dobry rajd, uchwycenie przyczółka i zadanie strat, ale trudno nazwać to kontrofensywą" - mówi generał dywizji Wojska Polskiego w stanie spoczynku Roman Polko. Były dowódca jednostki GROM w rozmowie z Bogdanem Zalewskim w internetowym Radiu RMF24 komentuje skuteczność ukraińskich ataków.
Gen. Roman Polko podkreśla, że ukraińscy żołnierze bardzo radzą sobie z przeprowadzaniem operacji specjalnych. Zwraca jednak uwagę, że w działaniach Ukraińców brakuje ataków przy pomocy dużych grup operacyjnych. Dużo trudniej przychodzi im budowanie grup bojowych, gdzie trzeba koordynować śmigłowce, samoloty, drony, czołgi, artylerię, wozy bojowe czy piechotę. Krótko mówiąc: dobry rajd, uchwycenie przyczółka i zadanie strat, ale trudno nazwać to kontrofensywą - komentuje gość Radia RMF24.
Według byłego dowódcy GROM jednym z problemów ukraińskiej ofensywny jest brak koordynacji działań. Dopiero połącznie wszystkich elementów bojowych może przynieść porządny skutek. To, co jest kluczem, to nie uchwycenie jakiegoś niewielkiego przyczółku na Krymie czy zadanie strat, tylko np. zdobycie Melitopola, odbicie Mariupola czy zniszczenie mostu Kerczeńskiego - mówi generał Roman Polko.
Gość Radia RMF24 wyjaśnia, że dotychczasowe działania to głównie uderzenia techniczne. Sytuacja na polu walki nie jest dynamiczna, a poprzestanie na szukaniu słabych stron przeciwnika może nie wystarczyć. Nie tylko umocnienia fortyfikacyjne czy pola minowe blokują ukraińską kontrofensywę, lecz także brak zdolności, które trzeba zbudować, żeby uzyskać przewagę. Bez tego lepiej nie rozpoczynać kontrofensywy, skoro nie będzie możliwości wykorzystania np. elementu uchwycenia inicjatywy i pójścia dalej - tłumaczy generał Roman Polko. Według niego, w perspektywie ostatnich miesięcy na forcie niewiele się zmieniło.
Coraz częściej dochodzi do ataków ukraińskich dronów na rosyjskie obiekty. Były dowódca GROM uważa, że ataki dronów mają przede wszystkim wzmocnić morale Ukraińców oraz pokazać luki w rosyjskim systemie bezpieczeństwa. Takie uderzenia odwetowe mają jakieś znaczenie, ale na pewno nie przełomowe. Nie ma tego przełomu, na który w istocie czekamy - komentuje wojskowy.
Generał Roman Polko sugeruje, że kluczowe dla większego sukcesu jest zorganizowanie konkretnego ataku. Mam nadzieję, że do wiosny uda się chociaż jedno uderzenie wykonać. Jeden sukces, który polegałby np. na przecięciu linii zaopatrzenia czy uchwyceniu większej miejscowości, który dawałby, nadzieję, że Ukraina jest w stanie prowadzić działania ofensywne na większą skalę. Ale to jest bardzo trudne i płaci się za to ogromną daniną krwi - mówi gość Radia RMF24.
Według wojskowego w śmierć dowódcy Grupy Wagnera bezpośrednio ingerował Władimir Putin. Kiedy wpływy Prigożyna zaczęły maleć, dokonał buntu, ale zabrakło mu determinacji i w pewnym momencie wycofał się. Wtedy skazał się na śmierć, bo upokorzony, przestraszony Putin odczekał dwa miesiące (...) i zadał śmiertelny cios w sposób spektakularny. Niszcząc samolot z Prigożynem na pokładzie, dał wyraźny sygnał: nie próbujcie przeciwko mnie się buntować, bo spotka was taki sam los - komentuje były dowódca GROM.
Gość RMF24 podkreśla, że obecnie bardzo trudno przeciwdziałać dezinformacji w kontekście wojny Rosji z Ukrainą. Zwraca uwagę, że warto weryfikować informacje w wielu źródłach oraz zachowywać dystans wobec sensacyjnych doniesień. Chcielibyśmy, żeby Ukraina zwyciężała. Chcielibyśmy, żeby takie informacje się ukazywały. To nie znaczy, że jeżeli się ukazują, to są prawdziwe. Trzeba czasem popatrzeć na mapę czy w teren i przeanalizować różne źródła. Nie dajmy się manipulować - podsumowuje generał.
Oprac. Dorota Hilger