Proukraiński doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko poinformował w czwartek na Telegramie, że w godzinach porannych w okupowanym i zniszczonym przez Rosjan Mariupolu w południowo-wschodniej Ukrainie odnotowano co najmniej cztery eksplozje w miejscach rozmieszczania wojsk rosyjskich. To już kolejne takie ataki w ostatnich dniach.
"Ukraińskie wojska z chirurgiczną precyzją atakują bazy okupantów. Jest dobrze, a będzie (takich przypadków) jeszcze więcej" - napisał na Telegramie Petro Andriuszczenko. Jak dodał, do wybuchów doszło na terenie kombinatu metalurgicznego im. Iljicza oraz w pobliżu lotniska.
Samorządowiec powiadomił, że rosyjskie wojska stacjonujące w Mariupolu poderwały samoloty bojowe, ale poprzednie takie działania wroga, podejmowane w ostatnich dniach, nie przynosiły żadnych rezultatów. Według doradcy mera, Rosjanie próbują tłumaczyć powtarzające się eksplozje "aktywnością (rosyjskiej) obrony przeciwrakietowej", lecz te oświadczenia nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
Czwartkowe eksplozje w Mariupolu to kolejne takie zdarzenie w ciągu ostatnich dni. We wtorek wieczorem, w pierwszą rocznicę uznania przez Rosję samozwańczych Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej, odnotowano serię wybuchów w okupowanych przez Rosjan miejscowościach w Donbasie.
Oprócz ataku na rosyjskie pozycje w Mariupolu, uderzono także we wrogie cele w Doniecku, Makijiwce, Charcysku, Debalcewem, Śnieżnem, Iłowajsku i Szachtarsku - powiadomił portal stopcor.org. Główne ukraińskie agencje i media nie odniosły się do tego wydarzenia.