Alaksandr Łukaszenka przyznał, że w białoruską przestrzeń powietrzną regularnie wlatują rosyjskie i ukraińskie drony, które są strącane przez Mińsk. "Dużo strzelamy. Nie patrzymy na to, czy są to drony rosyjskie, czy ukraińskie" - powiedział przywódca Białorusi.
O rosyjskich i ukraińskich dronach, które Białoruś zestrzeliwuje w swojej przestrzeni powietrznej, Alaksandr Łukaszenka mówił podczas piątkowego spotkania z mieszkańcami Parochońska w obwodzie brzeskim.
Białoruski przywódca stwierdził, że oba kraje wykorzystują ogromną liczbę bezzałogowców. Dodał jednak, że ze względu na "niedoświadczonych operatorów" i systemy walki elektronicznej część bezzałogowców traci orientację i leci nad Białoruś.
Latają w lewo i prawo. Tracą orientację. Takich przypadków było kilka (kiedy drony wleciały w białoruską przestrzeń powietrzną - przyp. red.). Z jednej i drugiej strony - z Rosji i Ukrainy - powiedział.
Dużo strzelamy. Nie patrzymy na to, czy są to drony rosyjskie, czy ukraińskie - dodał. Myślę, że z czasem nauczymy się kontrolować te drony i nie będziemy musieli ich przechwytywać i zestrzeliwać - stwierdził, zaznaczając, że Białoruś jest gotowa odpowiedzieć, "jeśli nie daj Boże".
Musimy zrozumieć, że jesteśmy na froncie: bardzo blisko, za płotem toczy się wojna. Dlatego moim głównym zadaniem jest niedopuszczenie do wciągnięcia Białorusi w tę walkę, w tę wojnę - podkreślił przywódca Białorusi.
Łukaszenka odniósł się też do doniesień grupy Biełaruski Hajun, niezależnego projektu medialnego monitorującego ruchy wojsk i uzbrojenia na terytorium Białorusi, zgodnie z którymi 3 października trzy rosyjskie drony typu Shahed-131/136 wleciały w przestrzeń powietrzną Białorusi, gdy był tam śmigłowiec z przywódcą Białorusi na pokładzie. To prowokacja - skomentował.
Ukraińskie siły powietrzne regularnie informują, że podczas ataków rosyjskich dronów na ukraińskie terytorium część bezzałogowców wlatywała w białoruską przestrzeń powietrzną.