Inwazja Rosji na Ukrainę trwa już ponad 10 miesięcy. Jak donosi portal stacji CNN, powołując się na amerykańskich i ukraińskich urzędników, znacznie spadł rosyjski ostrzał artyleryjski w porównaniu z początkową fazą wojny, w niektórych miejscach nawet o 75 procent.
Amerykańscy i ukraińscy urzędnicy nie podają jednoznacznej przyczyny, dlaczego tak znacząco spadła częstotliwość rosyjskich ostrzałów artyleryjskich. Rosja może ograniczać użycie pocisków albo z powodu niewystarczających dostaw, albo może być to część nowej taktyki.
Tak czy inaczej, znaczący spadek częstotliwości rosyjskich ostrzałów artyleryjskich jest kolejnym dowodem na słabnącą pozycję Rosji w trwającym już prawie rok konflikcie. Co ważne, dzieje się to w czasie, gdy Ukraińcy otrzymują od państw zachodnich kolejne partie sprzętu wojskowego, począwszy od bojowych wozów piechoty, na systemach obrony przeciwlotniczych Patriot kończąc.
Prezydent Rosji Władimir Putin i jego generałowie od dłuższego czasu muszą mierzyć się z krytyką wewnątrz kraju. Szczególnie ochoczo na temat sposobów prowadzonej przez Moskwę wojny wypowiada się jeden z najbliższych sojuszników rosyjskiego przywódcy, Jewgienij Prigożyn. To szef prywatnej firmy wojskowej, znanej jako Grupa Wagnera.
Prigożyn kilkukrotnie oskarżał Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej, twierdząc, że spartaczyło działania wojenne. Jego zdaniem, kierowana przez niego grupa powinna otrzymać więcej sprzętu, uprawnień i autonomii do prowadzenia "specjalnej operacji wojskowej" (tak Rosjanie nazywają inwazję na Ukrainę - przyp. red.).
Jak powiedział wysoki rangą urzędnik USA ds. obronności, cytowany przez CNN, Grupa Wagnera tylko w ciągu ostatnich dwóch miesięcy straciła na ukraińskim froncie tysiące bojowników.
Po ataku znani rosyjscy blogerzy wojenni zaczęli podawać w wątpliwość kompetencje rosyjskiego dowództwa wojskowego, które zdecydowało się zgrupować setki żołnierzy w budynku będącym w zasięgu wyrzutni rakietowych HIMARS.
Może ten atak to kropla w morzu potrzeb, ale wiadro jest coraz mniejsze - powiedział amerykański urzędnik, odnosząc się do kurczących się rosyjskich zapasów.
Do tej pory wątpliwości w sprawie rosyjskich zapasów broni ograniczały się do amunicji precyzyjnej, takiej jak pociski manewrujące i balistyczne. Amerykańscy urzędnicy stwierdzili jednak, że dramatyczny spadek częstotliwości ostrzałów artyleryjskich może wskazywać, iż przedłużająca się wojna miała znaczący wpływ na rosyjskie zapasy amunicji artyleryjskiej.
Pod koniec ubiegłego roku wysoki rangą urzędnik wojskowy USA powiedział, że Rosja musi korzystać z 40-letnich pocisków artyleryjskich, ponieważ kurczą się jej zapasy nowoczesnej amunicji. Według Stanów Zjednoczonych, użycie starszej amunicji, a także kontakty z takimi krajami jak Korea Północna i Iran, były oznaką zmniejszania się rosyjskich zapasów broni.
Racjonowanie amunicji i mniejsza częstotliwość ostrzałów artyleryjskich może być też odejściem przez Rosjan od dotychczasowej doktryny wojskowej, polegającej na ciężkim bombardowaniu wskazanego obszaru ogniem artyleryjskim i rakietowym. Taka strategia sprawdziła się w przypadku m.in. Mariupola i Melitopola, które wpadły w ręce sił rosyjskich.
Cytowani przez CNN urzędnicy twierdzą, że za zmianą strategii może stać niedawno mianowany nowy dowódca wojsk rosyjskich w Ukrainie Siergiej Surowikin, który - według USA - jest bardziej kompetentny niż jego poprzednicy.
Inaczej jest w przypadku Ukraińców, którzy od początku wojny nie mają innego wyboru, jak racjonować amunicję. Siły ukraińskie szybko wyczerpały własne zapasy sowieckiej amunicji kalibru 152 mm. Chociaż państwa Zachodu dostarczył setki tysięcy sztuk zachodniej amunicji kalibru 155 mm, to i te dostawy nie są nieskończone.
Amerykańscy i ukraińscy urzędnicy przedstawili bardzo różne szacunki dotyczące rosyjskich ostrzałów. Amerykanie twierdzą, że liczba użytych pocisków spadła z 20 tys. do około 5 tys. dziennie. Ukraińcy szacują z kolei, że z 60 tys. pocisków Rosjanie zeszli do 20 tys. dziennie.
Oba szacunki wskazują jednak na trend spadkowy.
Podczas gdy Rosja wciąż ma więcej dostępnej amunicji artyleryjskiej niż Ukraina, Stany Zjednoczone w swoich początkowych ocenach znacznie przeszacowały ilość, jaką Rosja miała do dyspozycji. Cytowany przez CNN amerykański wojskowy dodał, że USA ponadto nie doceniły Ukraińców, którzy dobrze radzą sobie z atakami na rosyjskie składy broni i inne obiekty logistyczne.
W opublikowanej w niedzielę aktualizacji wywiadowczej brytyjskie Ministerstwo Obrony napisało, że Rosjanie obecnie koncentrują się bardziej na wzmacnianiu własnych fortyfikacji obronnych, szczególnie w obwodzie zaporoskim. Te ruchy mają sugerować, że Moskwę niepokoi potencjalna ukraińska ofensywa albo tam, albo w obwodzie ługańskim.