Premier Mołdawii Natalia Gavrilita oznajmiła, że w dalszym ciągu część tego kraju pozbawiona jest energii elektrycznej po wtorkowym ostrzale rakietowym Ukrainy przez Rosję. Dodała, że ryzyko ponownej utraty prądu w różnych regionach Mołdawii jest wysokie.
W wieczornym wystąpieniu szefowa rządu wyjaśniła, że choć w ciągu ostatniej doby udało się przywrócić prąd w większości miejscowości, w których dostawy zostały przerwane, ale ostrzegła przed możliwym pojawieniem się kolejnych niedoborów.
Wczoraj w Mołdawii kilkadziesiąt miejscowości zostało pozbawionych prądu w efekcie ataków na Ukrainę, które doprowadziły do odłączenia jednej z linii energetycznych, dostarczającej prąd do naszego kraju - sprecyzowała.
Chyba dopiero dziś, kiedy wielu z nas nie ma światła w domach, najbardziej zagorzali zwolennicy poglądu, że wojna w sąsiednim kraju nas nie dotyczy, dostrzegli jej oczywiste konsekwencje - podsumowała premier Gavrilita.
11 października po serii ataków rakietowych na Ukrainę część Mołdawii została pozbawiona prądu, a rząd ogłosił, że rozpoczyna poszukiwania alternatywnych źródeł zaopatrzenia w energię elektryczną. Od tego czasu udział ukraińskiej energii sprowadzanej do Mołdawii spadł z 30 proc. do zaledwie kilku procent.
6 listopada rząd Mołdawii doszedł do porozumienia z Rumunią w sprawie dostaw z tego kraju energii elektrycznej. Powodem było ograniczanie jej przesyłu z kontrolowanej przez Rosjan elektrowni Cuciurgan w separatystycznym Naddniestrzu.
Prąd z Rumunii stanowi obecnie już ponad 90 proc. energii elektrycznej zużywanej w Mołdawii. Wczoraj na linii energetycznej łączącej oba państwa również doszło do awarii.